czwartek, 5 maja 2011

Niesforne Clematisy...




Przepraszam za zamieszanie, ale postanowilam dodać do posta zdjęcia zrobione dzisiaj. Bardzo mnie cieszy, że lubicie powojniki i w ogóle ogród:))
A pogoda mam nadzieję, będzie już tylko wybitnie ogrodowa i życzę Wam udanych bitew i podbojów, ja się czaję na gruszki u sąsiada, bo moja nadal nie kwitnie;)

W takim stadium obecnie jest mój "Hagley Hybryd", Mario Par - polamanych jedynie kilka pędów:)
Jak widać na zdjęciu wyżej są już pierwsze pąki kwiatowe, hmm...dosyć wcześnie. Oczywiście wybujal znowu na dwa metry i już marzy o mezaliansie z wierzbą;)













Wyżej zdjęcie jednego z moich "Blękitny Aniol" - zakupiony miesiąc temu i posadzony przy jalowcu - już ma przyrost ok 70 cm:) Tfu, tfu...niech rośnie:)
Nowo posadzone "wiotkie" rośliny zabezpieczam przed kotami siatką ontagonalną, do ziemi przytwierdzoną śledziami od namiotu. Jak będą już mialy dość grube i zdrewniale lodygi przy podstawie siatka nie będzie im potrzebna:)



Dziękuję Wam za otuchę i podzielenie się ze mną tym jaki szok przeżywaliście i Wasze ogrody. Czuję czasami, że z Wami nie zginę:)
Mam coś z pancernika i szybko z marazmu przechodzę do dzialania - ot takie swoiste antidotum, ale piekielnie skuteczne:)
Zaczęlam ( będzie znowu bez kilku polskich znaków, ach ta Opera) od przypięcia do laptopa dysku i przeglądu starych zdjęć. Oj, miodzio... to mój ogród??? Obiecuję pokazać jak bardzo niemrawo dźwigal się nasz ogród z dwumetrowych pokrzyw i jak bardzo potrzebne mu bylo wspierać się na naszych ramionach...
Póki co, wybieram fotki ogrodowe i laduję na dól bloga, jak kto chętny to zapraszam:)

Natknęlam się na zdjęcia moich dwóch Clematisów. Można powiedzieć obiekty eksperymentalne:) Na początku - obecnie delikwenty na zdjęciach mają 5 lat - cieszylam się, że rosną jak na drożdżach i co rok można utonąć w gęstwinie ich kwiatów. Na dodatek wystawione byly na poludniową stronę. Później okazalo się, że tak niechcąco przed nimi posadzilam rzędem bukszpany, które chronily ich dolne pędy lubiące zacienienie, ciszę i spokój. Ot, krzaczek - zimna nóżka:)
Oczywiście glowa w slońcu, bo do tego się pnie i rośnie jak glupie i... doslownie po wszystkim.
Bujda na kólkach jakich to podpór Clematisy nie wymagają. Wystarczy podpatrzeć dziką przyrodę w której powojników jest cala masa i najbardziej lubią podpory naturalne.
Moje nigdy nie szly podporami dla nich przygotowanymi tylko szukaly sobie jakiegoś drzewka i sru... normalnie kontrabanda!
Teraz kupilam kilka wielkokwiatowych Blękitnych Aniolów i nauczona doświadczeniem puścilam je po jalowcach. Już zalapaly o co chodzi i czepily się mimo, że Diesel je trochę w międzyczasie skrócil:(
Namawiam, bo to prosta roślina, choć krucho wygląda. W porównaniu do reszty bezobslugowa. Nawet czasami trzeba pomyśleć nad cięciem, moim brak cięcia wiosennego nie przeszkadza w produkcji wybujalych kwiatów, a zeszloroczne pędy slużą im wyśmienicie do podtrzymywania nowych :)





















Dziękuję i pozdrawiam:)
Lambi

36 komentarzy:

  1. Masz rację z podporami do klematisów. W moim starym ogrodzie sadziłam je z premedytacją pod drzewami. Cudownie pięły się po pniach. Twój robi oszałamiające wrażenie.
    Mam nadzieję, że przetrwał ostatnie śnieżyce.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ piękne !!! Cudne !!! Moja mama też ma na balkonie takowe ale tak bujnie jej nie kwiatują ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne. Momo, że miałam w tym roku nic na podwórku nie robić t chyba się skuszę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam clematisy i też mam ich kilka. Niestety w tym roku jeden z nich - najładniejszy w pięknym biskupim kolorze - nie odbił. Boję się, że zmarzł, choć posadzony był przy murze i zakopcowany.W tym roku mój ogród bardzo ucierpiał też z powodu saren- ogryzły wszystkie iglaki do wysokości 1,20 , musiałam je obciąć, ale są w złej kondycji i nie wiem ,czy to tylko tak się skończy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za podpowiedź, właśnie zastanawiałam się ostatnio nad powojnikami, a teraz podsunęłaś mi myśl, żeby je puścić po większym jalowcu:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile kwiecia!!!Cudne!!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo jestem ciekawa jak długo wydobywałaś swój ogród z pod pokrzyw i gruzów. Wygląda pięknie!
    Mój kawałek ziemi po zakończeniu budowy wyglądał jak pobojowisko. Mija trzeci rok a ja nadal nie mogę się doczekać na ogród. z 900 m2 około 400 doczekało się trawnika, roślinek i placyków z łupanego piaskowca. Ale z reszta wciąż walczę. najtrudniej jest z kosztami zasłonięcia betonowego, szkaradnego ogrodzenia sąsiadów i z odwodnieniem działki. czasami brak mi wiary że doprowadzę to do końca, bo po kazdej wiekszej burzy zalewa mi roślinki z których część straciłam tak jak gnijący trawnik. Cóż, w tym sezonie wysypie kolejne 50 ton ziemi i kolejne studzienki powstaną.

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Z wielkim żalem wczytałam o Twoim ogrodzie. Tyle pracy! Ale dobrze, że masz już nową energię i zapał. A powojniki faktycznie są wspaniałe. Hoduje je moja teściowa i zawsze je podziwiam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ewo, a dlaczego zalewa Ci rośliny? Z powodu tego płotu?

    OdpowiedzUsuń
  10. Dusiu, a jak sadziłaś to pilnowałaś, żeby je sadzić głębiej ok 10 cm ?
    Ano, puszczaj:) Polecam Ci odmianę Błękitny Anioł, szybko rośnie ( u mnie w 3 tyg. od posadzenia 70 cm ) i jest mu obojętna strona świata:) Tylko sadź głębiej, właściwie wszystko co potrzebne do pielęgnacji napisane jest na karteluchu przyczepionym do roślinki;)

    OdpowiedzUsuń
  11. oj cudne to Twoje cudo:-)
    A jak sądzisz czy to to by rosło na balkonie?

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie przypuszczałam, że clematisy potrafią wyprodukować takie zatrzęsienie kwiatów. Chyba mało jeszcze w życiu widziałam ;) Przepięknie! Niech Ci się darzą :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałkotku dzięki:)

    Balbinko, z powodzeniem dwie z moich odmian polecam Ci na balkon: pierwsza to ta na zdjęciach "Hagley Hybryd" a druga to "Błękitny Anioł".
    Dla powojników najważniejsze są dwie kwiestie: jak posadzisz i jak zabezpieczysz na zimę. O ile w ogrodzie ważne jest by wsadzić do ziemi niżej i do żiemi o pH ok 7 to w donicach muszą mieć pH niższe, czyli najlepiej dobry torf przemieszać z kompostem i drobno mieloną korą sosnową. Dobrze im od razu podsypać nawóz długodziałający i nigdy nie dopuścić do przesuszenia!
    Na zimę można zabezpieczyć tak ja ja kule tui: postawić na gruby styropian, doniczkę obłożyć styropianem i owinąć folią bąbelkową.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj, Lambi, przeszłam dzisiaj po ogrodzie i jeszcze raz szacowałam straty ze ściśniętym gardłem... Ale ja podobnie, jak Ty - łatwo się nie poddam ;-) Zresztą widzę, że niektóre przymrożone roślinki podnoszą się nieśmiało. Jednak świeżo posadzony w ceramicznym pojemniku clematis - ma obłamany wierzchołek...
    Moje powojniki są tak samo niesforne - jeden wspina się po modrzewiu, inny oplata tuję. Przepadam za nimi;-) Twoje są wyjątkowo piękne!
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  15. I tak trzymać Inkwizycjo:)A co Ci najgorzej ucierpiało? Ja jestem zaskoczona ale u mnie oprócz połamańców - kiepsko wygląda bluszcz pięciopalczasty, a myślałam, że nic go nie wykończy.
    Powojniki są dziwne, jak wytłumaczyć, że dwa jednakowego wzrostu, posadzone tego samego dnia a jeden rośnie jak głupi a drugi stoi w miejscu?
    Ten co rośnie jak głupi właśnie zaraz po posadzeniu połamał Diesel, tak jak piszesz - czubki wyłamał.
    A ten Twój chyba ma jeszcze jakieś dodatkowe pędy, czy to był tylko jeden?

    OdpowiedzUsuń
  16. Też płakac mi się chciało, kiedy oglądałam zdjęcia w Twoim poprzednim wpisie... U mnie śniegu nie było, tylko mroźne noce (dziś pewno też będzie minusowo, biegam z pomidorami ze szklarni do domu i z domu do szklarni, ciagle w pojemnikach rosną;)) A klematisy też posadziłam przy iglakach, ale nie za bardzo się po nich pną, jeden ciągle zjeżdża;) No i nie są takie piękne, jak Twoje.

    OdpowiedzUsuń
  17. Sunsette, z pomidorami zawsze jest jazda ;) Ja tak biegam z hortensjami:)
    A jakie masz odmiany powojników?
    U mnie na zdjęciu to dwa krzaczki posadzone obok siebie, ale mam wrażenie, że ten Hagley drugiego zdominował, bo tylko jego widać:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Najbardziej żal mi... białej porzeczki ;-) to głupie, ale uwielbiam ten owoc, kojarzy mi się z wakacjami u babci... Ona bardzo powoli rośnie po posadzeniu, moja ma 4 lata i właśnie pierwszy rok miała tak mnóstwo zawiązków (czy też kwiatów - wyglądają jak miniaturowe gronka) no i właśnie odkryłam, że się ułamała w połowie ;-((
    A powojnik miał tylko jeden pęd, dam mu czas, może odbije od dołu, powinien... a na wszelki wypadek kupię innego ;-))
    Wiesz, moja działka była jednym wielkim śmietnikiem, w dodatku zachwaszczonym; gleba żyzna, to i pokrzywy jak smoki ;-) a co wykopałam z ziemi, to cała historia...

    OdpowiedzUsuń
  19. Inkwizycjo, kurczę, Ty poczekasz na porzeczki do przyszłego roku tak samo jak ja na ostróżki, one też mają pęd końcowy z zawiązką takich gronek i to później jest cuuudownym kwiatem:)
    I kup koniecznie drugiego powojnika, ten faktycznie musi odbić, a przy zakupie bądź chytra i patrz na takie, które mają kilka młodych pędów:)
    Co do działki to się uśmiałam, bo chyba możemy zabrać się do licytacji, która co ciekawszego wykopała;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie pamiętam dokładnie, jakie mam odmiany;) Jeden to na pewno "Jan Paweł II", o wielkich białych kwiatach, jeden mocno różowy, 2 błękitne, możliwe, że jeden z nich to "Błękitny Anioł" - kwitnie najobficiej. Ten drugi ma sporo mniejsze kwiaty i zjeżdża z żywotnika;) Muszę o nie bardziej zadbać, bo przyznaję, że zapominam o przycinaniu i nawożeniu;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Sunsette, wyobraź sobie, że w życiu nie nawoziłam powojników:)
    Najlepsze jest to, że ta odmiana, która jest na zdjęciach nie lubi słońca a u mnie rośnie od strony południowej:)
    Generalnie jest taka zasada, że te które mają ciemne kwiaty wolą ekspozycję słoneczną a te pastelowe półcień.
    A czy Twoje mają duże przyrosty roczne? Wysoko rosną? Im więcej pędów tym więcej kwiatów, może Twoje mają za sucho? Ja mam to szczęście, że wybrukowana jestem po zęby i każda roślina ma dobry drenaż;) Oczywiście niektóre tego nie lubią, ale powojniki akurat tak:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dla uściślenia mówię o miejscu w zawalonej stodole, gdzie dachówka na dachówce i ziemia lekka jak piórko:)
    Na dodatek rośnie pomiędzy murami, wiaterek na niego nie wieje, ma jak w raju:)

    OdpowiedzUsuń
  23. A u mnie ziemia gliniasta, bardzo ciężka, mało przepuszczalna. Kiedy leje, robi się gliniane ciasto, kiedy susza - ziemia kamienieje. Rośliny sadzę do dużych dołków wypełnionych kompostem, a potem muszą sobie jakoś radzić. Czasem podlewam;) Może i za sucho mają te moje powojniki, chociaż blisko oczka wodnego rosną;) Przyrosty roczne mają spore. U mnie często wieją silne wiatry, brak jest osloniętych miejsc. To też nie za dobrze. U Ciebie rzeczywiście mają jak w raju;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Kurcze, to może przelane??? Tak pytam, bo mój staw lubi się rozlewać często i gęsto i faktycznie strefę bagienną mam tyćkę za rozleglą;)
    Na wiatr nic poradzić się nie da, u mnie nowo posadzone też będą musiały to przeżyć, w końcu nie zawsze w ogrodzie każdej roślince się dogodzi:)
    Ale że to początek wegetacji podsyp je Osmocot'em a przy okazji ziemię wokół zmieszaj z korą i może posadź coś koło nich, u mnie najlepiej sprawdza się zawsze bukszpan i lawenda, aaa i kory nasyp im na nóżki;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Zalewać, to ich nie zalewa, rosną wyżej, a stawek na folii. Raczej za sucho mogą miewać czasem. Korą mają wysypane nóżki od początku;) i nawet lawenda też tam rośnie!:))) Podsypę im tego nawozu w tym roku i trochę ziemię poprawię. Tak sobie teraz pomyślałam, że u mnie to mają rośliny szkołę przetrwania, już nawet nie okrywam na zimę niczego (róż w tym roku nie okopczykowałam, coś mnie zamamiło, a potem już był śnieg i mróz;)) Dzięki, Lambi:)

    OdpowiedzUsuń
  26. A co Ty mi dziękujesz? Masz tak piękny ogród, że nie spodziewałam się Twoich dylematów...
    Z okrywaniem niestety też nie zdążyłam, jedynie tuje w donicach, ale róże oj, nacierpiały się...
    Mam nadzieję, że my "ogrodnice" utrzymamy się na łączach;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ależ u Ciebie zielono i romantycznie:))

    OdpowiedzUsuń
  28. Lambi, totalnie nie w temacie jestem ;)
    Clematisy obskubuje jedynie jesienią, ciekawie wyglądają po przekwitnięciu i doskonale takie, kudłate gałązki sprawdzają się w kompozycjach.

    Ależ będzie pięknie jak to wszystko buchnie kolorami, już Ci zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  29. Lambi,
    przyczyn zalewania ogrodu jest kilka. Po pierwsze uwarunkowania terenu, nieprzepuszczalny grunt już rozluźniliśmy mieszając z piaskiem i daliśmy drenaż ze żwiru. (koszmar - 150 ton ziemi) Drugi problem to wyższy teren u sąsiadów ale już temu zaradziliśmy, ostatni problem do rozwiązania to odprowadzenie wody deszczowej z rynien do studzienek - wysokie koszty wykonania więc rozkładam je w czasie. Tak czy inaczej nauczyłam się w ciągu ostatnich 2 lat jakie rośliny dobrze znoszą warunki na naszej działce, nie szleje z ciekawymi, nowymi okazami jak wiem że nie przetrwają.
    Ale czytając o Twoich powojnikach tak się nimi zachwyciłam, że muszę znaleźć dla nich dobre stanowisko i spróbować.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. Jak to "za co dziękuję" - za zainteresowanie i pogawędkę prawie o północy;)) Dziś już u mnie trochę cieplej, ale i tak chyba znowu powędruję z pomidorkami do domu, jutro zamierzam je posadzić na stałe, trudno, bo już wyglądają jak siedem nieszczęść. (To tak gwoli podtrzymania "zielonych" łączy;)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Sunsette, to ja dziękuję :) Ja też już wysadzam, a co! Na dodatek nabrałam ochoty na spróbowanie papryki, zrobię jej jakiś tunel foliwy:)

    Ewo, ja jestem przed podcinką, drenażem, odwodnieniem i odprowadzeniem wody z rynien, których też jeszcze nie mam i też mróz mi chodzi po karku... Na dodatek wody z tych rynien nie mam gdzie odprowadzić, bo wszystkie burzówki zapchane dokumentnie. Szkoda gadać...

    Kamilko, a skąd skubiesz te powojniki?

    Witchqueen, dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Dziewczyny jak tak sobie poczytałam, to mi trochę energii dodało do dalszej walki o kolejny kawałek ogrodu z mojego ugoru. Wiecie jak to jest, wydaje sie człowiekowi, ze tylko jego roślinki maja źle, że tylko on walczy z nieprzychylna aurą, mrozem, deszczem, gliniastą glebą. A tu proszę: wojujące ogrodniczki poznałam :) To zakasałam rękawy i poszłam wysypywać żwirem ścieżki.
    Dzięki Kochane za "pałerka"

    OdpowiedzUsuń
  33. to ja spróbuje z tym cudem i posadzę na balkonie ale chyba już w przyszłym roku tak sądzę

    OdpowiedzUsuń
  34. Balbino, przecież dopiero 10 maja, spokojnie zdążysz w tym roku. Pomyśl sobie, że rok zmarnowany to roślinka połowę mniejsza:)

    OdpowiedzUsuń
  35. piękne ;) dysponując tylko balkonowym metrażem na razie nie jestem w stanie pomieścić wszystkich rodzajów kwiatów, które bym chciała mieć. Ale na przyszły chyba zdecyduję się na clematisy. Zachęcająco o nich piszesz :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń