czwartek, 15 maja 2014

poddasze



na blog


Jak to się mówi “słowo się rzekło, kobyła u płotu…” obiecałam odzywać się częściej i znowu pokazuję coś nieskończonego. Wiadomo, że na zdjęciach stryszek wyglądał dość efektownie i przed remontem, ale uwierzcie mi – straszył :)) Koniec z dziurami w ścianach, dyndającą folią dachową, milionem metrów przedłużaczy i przyheftanej na sznurku jarzeniówki jako oświetlenie! 
Koncepcja założona lata temu wchodzi w życie praktycznie bez poprawek – jak najwięcej belek na wierzchu, jak najmniej rigipsowych płyt, tynki białe, belki ciemne, tapicerka w dużej ilości jasna ( biała haha ) i mnóstwo lamp stołowych. Pod lampy została zrobiona zmyślnie elektryka, jest wydzielony obwód z gniazdkami przeznaczonymi do lamp – jednym włącznikiem zaświeca i gasi się wszystkie :)) Oczywiście wmontowałam sobie w sufit kilka halogenów ale w celu nie przeoczenia paprocha przy sprzątaniu ;)
Dziura w ramce… dziura ma dwa cele, pozostawienie kawałka starej ściany ( Ita, pamiętasz ? ) i noszę się z zamiarem wybudowania wokół niej atrapy kominka z łupka. Póki co jest sobie ładną dziurą w ramce.
I naprawdę byłoby super, gdybym miała do wykończenia tylko listwy ( podłogę położę jak mi kot znormalnieje  ) i do uszycia obicie na szezlong, ale zrobiona jest tylko połowa pokoju, a na drugą nie mam sił. Może po weekendzie :)
Jak dokończę to wkleję nowe zdjęcia, co tam…

na blog1




na blog2




na blog3



na blog4



na blog5



na blog6




na blog7



na blog8


na blog9



na blog10


na blog11



na blog12


Pozdrawiam serdecznie,
Lambi