Kupiłam wreszcie coś do pary, nie sposób nie odnotować. Stało w sklepie do którego nie pasowało i najchętniej zabrałabym wszystkie!!! Gabarytami grzmot okrutny ale siedzi się wygodnie i fajeczki wchodzą jedna za drugą:)
Kolor bajka…w sam raz moja…sinizna, glon czy coś w tym stylu hehe… no cóż, ja tak lubię… za to reszta – pomijam już podłogę, bo nudny temat – do bani się zrobiła. Konsolka kłuje bielą w oczy, blat w tapecie z niebieskim nalotem, ramka jakaś w kremie, ble….
Przypływu energii czy zrywu to ja ostatnio nie miałam, ale dwa dni wolnego i jakoś materiały pod ręką. Tu len, tam papier transferowy, szlifierka, farba, papier, młotek to już jak nic nie pomagało… zdzieranie forniru to nie taka prosta sprawa, lałam, moczyłam, parowałam żelazkiem i na koniec niemocy ostatecznie potraktowałam to to młotkiem i szpachelką. Skutecznie, ale 6 godzin walczyłam. Chciałam choć trochę blatu mieć a nie same dziury po nim…
Fornir był częściowo odparzony czyli dla mnie do niczego, ale takiego hardcoru jak jego zrywanie wcześniej nie uprawiałam. Zdemolowałam konsolkę w 1/3 i spasowałam. Wykonałam telefon do przyjaciela, bo tylko to przyszło mi na myśl. Ze stolarzem ustaliłam jedynie, że pod spodem jest klej kostny ( oj, fajnie trzyma ) ale reszta rad dla mnie była zbyteczna. Ja nerwus nie wyobrażam sobie dłubanie w czymś tygodniami i potraktowałam blat szpachlą i młotkiem. Łaskawie zdłubałam uroczy, molto usaty, szanowny fornir. Jedynie uwaga, jak Wam przyjdzie coś takiego do łba to faktycznie nie zabieramy się od razu za szlifierkę tylko moczymy brudny, poklejony paskudnym kostnym klejem blat, czekamy kilka minut i zdłubujemy szpachelką. Tak, aż będzie czysty. To prosty zabieg, a ile potem mniej szlifowania:)
Blat tylko oczyszczony z forniru i kleju.
Nie mam konceptu jak go wykończę, bo ja się w takiej surowiźnie kocham. I do tej surowizny konsolka dostała nogi w oliwkowym kolorze, fotele poduchy w lnie i to okno z siatą zawisło, a kremowa ramka poszła się bujać:)
Jak ja lubię takie romanse…
Tych co mnie nie lubią pocieszę, że mam kanałówkę, nie mylić z kablówką…
To teraz serio pakuję walizki:)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę cudnego weekendu:)
Lambi
Fajnie to wygląda razem. Dokładnie takich foteli szukam na taras:-)))I współczuję kanałówki. Też mnie czeka...
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Asia
Lećcie do eeekeła może jeszcze mają! Ach:) Ja też przytuliłabym na taras byleby na nie nie kapało:)
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
I dajcie znać, bo jak u nas będą to możemy coś podziałać.
Dla mnie bomba ta sień !!! Kanałówka ... brrrr...
OdpowiedzUsuńLambi i Ty o przeprowadzce myślisz jak u Was tak przytulnie?
OdpowiedzUsuń,,Siwiznę,, i wszelkie Twoje kombinacje bardzo lubię.
Pozdrawiam
Właśnie skończyłam ubijanie much u małego w pokoju, brr...skąd to dziadostwo się bierze???
UsuńSień... lubię to określenie;))) Lambi zakochałam się w Twoich schodach, może coś więcej o nich? Buziaki! I nie siedź tyle na tych fotelach, bo zdrowiu Twojemu to nie służy;)))
OdpowiedzUsuńLlooko, ja gdzie nie siądę to dymię:)) Schody fajne, tylko w stanie "za-moment-będziesz-w-piwnicy" czyli w fatalnym. Przynajmniej kiedyś robili schody z polotem i nie oszczędzali na szerokości:)
UsuńA skrzypią? Rzeczywiście dla mnie zmorą są wąskie albo płytkie schodki, takie współczesne dziadostwo. Na szczęście u mnie w domu dębowe schody robili "prawdziwi" górale i są solidne i dosyć szerokie.
UsuńPozdrawiam ciepło!
Och Llooko, gdyby u nas nie królowała sosna, to te schody jeszcze nas by przeżyły!
UsuńSkrzypią, ale nauczyłam się który i w jakim miejscu i łażę jakbym grała w klasy:)) Oczywiście tylko jak mi M. uśnie przy TV:)
Buziaki:)
Pięknie wyszło,
OdpowiedzUsuńchoć ta tkanina pod stołem wisi jakoś tak nijako
Ikea foteli wiklinowych (ratanowych-jeden pies) ma wybór szeroki i na każdą kieszeń. Te mają najfajniejszy kolor, ale ja wybrałam najtańszą wersję i pociągnęłam lekko na biało.
Okiennice uwielbiam i razem z siatką hodowlaną zdobi mi salon
Jestem po podobnym romansie.Podczas naszego spotkania także ze szpachelką w ręku przy zdzieraniu forniro wbilam sobie niezłą zdziorę,bo jak wiesz złośliwe są.Ale tez nie odpuściłam .Pozdrówka.A piszesz ze ktoś Cie nie lubi -to juz ich sprawa-przeciez nie kazdy musi.Miłego dnia .u mnie słonecznie-aga
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńSchody masz nieziemskie!!!
Pozdrawiam
Kasia
UUU kanalowka, to bedzie sie dzialo, ale z drugiej strony, to tylko dentysta, obysmy jedynie takie problemy zdrowotne mieli wszyscy...
OdpowiedzUsuńFotele sa naprawde piekne, widac, ze bardzo wygodne, konsolka po zmianie koloru (mnie chyba by szlag trafil w ciagu tych 6ciu godzin zdzierania forniru) dopasowala sie idealnie. Jesli moge sie przyczepic to sie czepie wykladziny, jakos sie gryzie z caloscia. Ale znajac Ciebie to pewnie ja predzej czy pozniej zmienisz.
Trudno nie zauwazyc schodow, balustrada niesamowita, dzis juz takich nie robia, przepiekna!
sciskam
B.
A ja bym Basiu chciała, żebyśmy wszyscy byli zdrowi i zębami jak perełki:)
UsuńPodoba mi się nowe zastosowanie kratki z pszczelego ula :)
OdpowiedzUsuńSuper klimacik:)
OdpowiedzUsuńto chyba jakaś zaraza, bo i ja kanałowa :(( mój przedpokój ma bardzo podobny kształt i schody w tym samym miejscu; jeśli pozwolisz, zapożyczę pomysł siatkowy; miejsca na fotele nie mam, ale ławka z poduchami? Pozdrawiam ciepło, pełna podziwu dla wyników Twojego tyrania
OdpowiedzUsuńPomysł siatkowy lata po blogach od dawna, jedynie zabrać się do roboty trudniej;) Ława z poduchami to świetny pomysł, u nas kiedyś stała taka zrobiona z dwóch sarych krzeseł - nazywaliśmy ją "tandem":)
UsuńLambi...brakuje Cię:)) wracaj, choćby i z tutkiem choinkowym:)) pozdrawiam ciepło
UsuńKochana, kawał świetnej roboty - oj wspólczuję tego skrobania (mi jeszcze moja salonowa lawa odbija czkawką:P). Efekt jest cudowny - też zostawilsbym ten surowy blat w niezmienionym stanie:) W takim kaciku siedzac wcale nie chce się, aby zima odeszła:)
OdpowiedzUsuńDziekuje za zyczenia weekendu, a ja zycze milego pakowania:) A jeszcze chcialam powiedziec, ze sie mnie podoba wszystko jak leci, ino tylko mnie ta podloga kluje w slypia, ale generalnie jest git. W deche znaczy sie:) Czyli jednym slowem BOMBA!
OdpowiedzUsuńBuziol wielki:)
DeZealku, masz jakiś patent na spakowanie 4 osobowej rodziny? To mój debiut:))
UsuńNo.... najlepiej to chyba prozac, albo ze dwa głębsze... A potem to jakoś pójdzie :)
UsuńO jeny jak tam masz pieknie, marzenie!
OdpowiedzUsuńStol ma fantastyczne nogi, a fotele wiklinowe uwielbiam.
pozdrawiam
Niestety wykładzinowy koszmarek musi póki co leżeć, bo pod nim jest rozwalona ceglana podłoga. Ciągnięte są tam rury pod ogrzewanie podłogowe. Jak Benek - hydraulik wszystkie rury położy to wtedy się rurki zaleje wylewką, położy piękny kamień na posadzkę a wykładzinka wyleci do śmieci:) Jak ja nie mogę się tego doczekać...
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam pięknie i pozdrawiam:)
A dlaczego ten fotel plecorami w kominek wchodzi? Tak ma byc docelowo, czy kominek atrapa.
OdpowiedzUsuńKurczaczki bo mi zal widoku na łogien domowy
:) Włazi w kadr, na kominek nie, bo tam jest przejście do łazienki:) Łogień płonie baaardzo rzadko, centralne za dobrze daje:))
Usuńwspaniala przemiana :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuńo Ty ździerco :)
OdpowiedzUsuńsuper wyszło, piękna konsolka, cudne fotele, poduszki miodzio
wykładziny się nie czepiam, bo mam podobny problem w salonie - wykładzina po poprzednich właścicielach pełna dziur, podarta itp, a pod spodem stare dechy czekają na cyklinowanie już od 5 lat :( gdyby nie to że salon ma 37m2 to pewnie już byśmy to dawno zrobili, ale zawsze coś - może w to lato się uda??
buziaki i nie krzycz na fotelu za głośno ;)
Kasia
Lambi! ja widzę, że ty to za pan brat jesteś ze sztuką odnawiania mebli starych. Wiec mam prośbę oświeć mnie w temacie: mam stare drzwi drewniane pomalowane jakąś farbą na biało - farba się łuszczy już - chciała bym pozbyć się tej farby a następnie zawoskować je na biało - jak to zrobić? Jakie środki? jaki papier? Jakaś impregnacja?
OdpowiedzUsuńZ góry dzięki śliczne.
P.s zachwycasz swoimi stylizacjami, inspirację się u Ciebie z każdym postem bardziej :)
Poniżej wklejam Ci link po mojego starego postu, w którym odnawiałam stare drzwi:
Usuńhttp://domija.blogspot.com/2010/06/drzwi-to-dla-mnie-magiczny-element-domu.html
Od razu zaznaczę, że woskowanie się uda, jeśli "zaakcepujesz" ubytki w drewnie i nie będziesz ich szpachlować. Chyba, że drzwi są bez ubytków i farba nie wżarła się za mocno w strukturę drewna.
Ja drzwi ze starej farby opalam opalarką elekryczną - jeśli przed pomalowaniem "olejnicą" zostały wcześniej zabezpieczone pokostem, to farba po podgrzaniu usuwa się łatwo szpachelką lub skrobakami. Trzeba to robić pewnie, ale z wyczuciem, żeby nie pozadzierać szpachelką drewna. Lepiej tam, gdzie nie chce zejść spróbować usunąć farbę szlifierką "myszką" z papierem 80 ( 40 ale to już w sytuacjach ekstremalnych, zależy od stanu drewna na drzwiach, bo im miększe, tym gruby papier zrobi wżery ).
Po usunięciu farby całość przeszlifować szlifierką papierem ( najpierw 80, potem 120 ) najlepiej robić to wzdłuż słojów a nie ruchami okrężnymi! Na bierząco zbierać pył, np. pędzlem tak aby widzieć czy dany fragment jest już dobrze doczyszczony. Na końcu całość odpylić odkurzaczem i dobrze przetrzeć wilgotną szmatką.
Nie woskowałam drzwi, zawsze malowałam je z powrotem na biało ( głównie przez ubytki ) i jedynie przed malowaniem zabezpieczałam pokostem, dlatego nie umiem Ci powiedzieć czy przed woskiem potrzebna jest impregnacja i jaki papier ścierny wybrać na końcowe szlifowanie ( nie wiem jak włókna drewna zachowują się przy wosku, czy się podnoszą czy nie ).
Mam nadzieję, że coś pomogłam, ale i tak napisałam jak ja to robię, ekspertem nie jestem :)
Pięknie u Ciebie, jak zawsze zresztą i jak zawsze nie próżnujesz!
OdpowiedzUsuńNo i efekt jest cudny!!!! surowizny kocham tak samo więc zostawiłabym tak jak jest :) Okno z siatką - super pomysł :)) Zdzieranie forniru ! wolę nawet o tym nie myśleć bo czemuż coś co może być proste jest tak czasochłonne ? :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Daria
Szanowna Lambii,
OdpowiedzUsuńproszę o kontakt w sprawie współpracy z portalem www.chabrowepole.pl
na adres: sylwiapelc@yahoo.com
Byłoby mi bardzo miło gościć Panią wśród innych ludzi z pasją...
Pozdrawiam serdecznie
Sylwia
Romans z sienią udał Ci się w pięknym stylu...a teraz mozesz sobie poromansować W sieni ...bo całkiem romantyczny klimacik stworzyłaś
OdpowiedzUsuńNa ten "zawijas" od balustrady nie mogę się napatrzeć
POzdrawiam Cię serdecznie ...i jakby co to mnie nie pocieszyłaś wiadomością o kanałówce :/
Czarowne...
OdpowiedzUsuńBardzopiękną sień stworzyłaś, tak bardzo mi się podoba ,że aż słowo sień jakoś mi nie pasuje.Na pewno bardzo przyjemnie jest po wejściu usiąść i odsapnąć.
OdpowiedzUsuńTwój dom ma duszę- czuć pogodną i ciepłą atmosferę. Chociaż domyślam się, że przy szlifowaniu cierpliwości mogło zabraknąć :).
OdpowiedzUsuńMilego swietowania Lambi:)
OdpowiedzUsuńja nie mogę!!!! Jak ładnie!!!! Dorotuś,niby wszystko z innej parafii a tak super do siebie pasuje!!
OdpowiedzUsuńTu jest u ciebie tak klimatycznie i cieplutko.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten kącik. Podziwiam Twoje samozaparcie w odnawianiu starych rzeczy. Świetne wyczucie stylu.
OdpowiedzUsuńMam mnóstwo starych okien i jedno własnie tak przerabiam. Zawiśnie nad głównym stołem w moim domu.
No i napisz coś nowego koniecznie, na pewno sporo się dzieje u Ciebie:)
P:))
masz piękny dom zapraszam na mojego bloga graszel http://styloweinspiracjegraszel.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńswietny efekt!
OdpowiedzUsuńLambinko!!!!!! ja juz tęsknie za strasznym dworkiem!!!!!!!!!!!!1
OdpowiedzUsuńa co ty myślisz sobie???buuuuuuuu!!to chociaż Carmen pokaż...plissssssss
OdpowiedzUsuńA ja bym u Ciebie na schodach zamieszkała najchętniej, tak mi się podobają;)
OdpowiedzUsuńEfekt boski!
OdpowiedzUsuńAle ślicznie! :)
OdpowiedzUsuńPiękny klimatyczny blog :-) Zostaję :-)
OdpowiedzUsuńohh jak ja kocham takie aranżacje!! pełne nietypowych pomysłów!!! wspaniałe;
OdpowiedzUsuńJesteś mistrzynią odnowy mebli. PS mi na takich fotelach fajeczki by też dobrze wchodziły, choć i bez tego chyba ich za dużo... :)
OdpowiedzUsuń