wtorek, 18 czerwca 2013

Chwasty w ogrodzie…i nie tylko


IMG_6914

O, to z pewnością jest powód, który skutecznie trzyma mnie z dala od blogowania, ale kiedy wiosna na przemian upalna i mokra to ręce dosłownie mdleją od wyrywania z ziemi wszystkiego co niepożądane. Ale czy słusznie?
Nigdy nie wpadłabym na tą refleksję, gdybym nie była świadkiem sceny jak moja sąsiadka wraca z całym naręczem narwanych pokrzyw. Na kij to zerwała i targa pod dom? Mąż mnie oświecił, że będzie produkować gnojówkę, tylko po co, skoro nic nie ma do podlewania? Chyba, że trawę… Nie trzeba było czekać wieki na rozwiązanie zagadki… sąsiadka oddaje pokrzywy innej sąsiadce, która nic tylko sieje i sadzi ale przy okazji wszystko w pień piłą spalinową wycina a pieli nawet jak ściana wody leje się z nieba. Podejrzałam z okna, a ostatnio o takie obrazki nie trudno.
Oczywiście nikt nie karze nikomu kupować krowy jak chce się mieć mleko, ale żyjąc na wsi nawet ja miastowa nie odważyłabym się zlikwidować wszystkich „chwastów”, szczególnie tych mających dobry wpływ dla kondycji ogrodu… co jak co ale obciachowo prosić się o pokrzywy:)) A warto nawet drukowanym podkreślić, że jest to FENOMENALNY nawóz. Taka sobie wiagra dla roślinek:) Znana wszystkim ogrodnikom, dla przypomnienia tylko: ja ścinam młode, wyrośnięte pokrzywy przed kwitnieniem, tnę na kawałki, zalewam wodą w plastikowym wiadrze i nie zakrywam, niech buzuje do woli ( trzymam w oddalonym miejscu i nie nasłonecznionym ). Trzeba czasami zaglądać i przemieszać kijkiem a po ok. miesiącu odżywka jest gotowa do użycia. Oczywiście rozcieńczona 1:10 z wodą. Jest wyśmienita do wszystkich roślin zwłaszcza tych u których liście są głównym walorem ozdobnym i które wiecznie cierpią na niedobór azotu – ja głównie u siebie nacisk kładę na rododendrony i bukszpany. Są to rośliny „szczególnej troski” z racji wymagań, pierwsze chorują z byle powodu zamiast rosnąć, drugie rosną baaardzo wolno a posadzone w donicach są kapryśne i wymagają ciągłej opieki. Podlewane gnojówką z pokrzyw mają zarówno dobry przyrost jak zdrowe ubarwienie liści i odporność na choroby.
Miłość do zielonego sprawiła, że w moim ogrodzie jest miejsce nie tylko dla niezliczonych łanów niezapominajek, ale roślin które same się przywiały z wiatrem takich jak nagietek, rumianek, mak polny, chaber, dzikie stokrotki i floksopodobne kwiatki ale wszystkie cieszą oko, bo : kwitną i są za darmo:) ) Poza tym rosną sobie na uboczu lekko zezując czy pasują do otoczenia, a gdy mijam je z daleka oddychają z ulgą. W końcu nie rosną na trawniku! A trawa w ogrodzie to podstawa. Taka trawa, że mucha nie siada a nikt nie odważy się na nią depnąć. Jej Wysokość trawskość skoszona pod linijkę. I…klops, bo na trawie siada niejeden. Z rozpaczy nad jej stanem. Trawie wiecznie jest źle, za sucho, za mokro, za cieniście… i w każdy milimetr chwast się wbija jakby nie była gęsta, shit! Ja póki co betonu nie leję, poprzyglądałam się nieco i jest ok. Mlecza nie toleruję, wykopuję, ale w większości trawa radzi sobie sama. Ma do towarzystwa bluszcz kurdybanek, jak wiadomo chwast-zielsko o bardzo zdrowotnych walorach, krwawnik również, stokrotkę oraz mech.
 
IMG_6843
 
IMG_6844
 
IMG_6846
 
W miejscach ekstremalnych, zacienionych i pomiędzy drzewami za trawnik „robi” bluszcz zimozielony. Łażę po nim, owszem, to jedyna droga do rododendronów.
 
IMG_6875
Acha! Zapomniałabym. Łopian. No dziad rzep paskuda… ale ślimaki go lubią, tak samo jak topinambury, to dla nich przysmak a dla nas ukojenie, że nie zeżrą nam wszystkiego. A tego roku ślimaków nie brakuje, nie żrą jedynie bukszpanu, poza tym wszystko i obojętnie na jakiej wysokości. U mnie rekord to ślimak na szybie okna:)
 
IMG_6847
Jak ślimak żre łopian to ok, jak moje ostróżki to jestem wściekła, ale zanim potraktuję chwasty chemią trzy razy pomyślę, które przydadzą mi się do zrobienia nawozu a które do…sałatki. Zmęczona i zdesperowana ciągłą walką ze ślimakami posadowiłam młode siewki ostróżek na parapety. Minusem jest to, że codziennie trzeba je ściągać do podlewania …
 
IMG_7025
 
Póki co pilnuję ostróżkowe dzieciaki a w sierpniu Gosia, dla której je produkuję, wysadzi je na miejsce stałe i będzie dbać, żeby mogły dosięgnąć prawie nieba:)
 
IMG_7004
 
IMG_7008
 
IMG_6990
 
IMG_6993
 
IMG_7000
 
To są 3-latki w początkowej fazie kwitnienia. Stety i niestety niektóre mają już ponad 220 cm i w przypadku burzy z wichurą i ulewą skończą jako kwiat cięty, więc nie zwlekając zdjęcie zrobiłam wczoraj. Muszę pomyśleć nad jakąś sprytną obręczą zapobiegającą łamaniu się tych niebosiężnych pędów, chociaż nie wiem czy coś to da…lepszą ochroną jest dla nich bliskie sąsiedztwo innych rośli, tak aby kołysanie było jak najbardziej zamortyzowane. Nie wiem czemu roślina o tak sztywnych pędach pozwala sobie rosnąć tak wysoko!
Ogród nie tylko rośnie ale też ciągle się zmienia. Co roku razem z wiosną są nowe nasadzenia – nie tylko z powodu wypadów zimowych ale też przez postęp prac remontowych. Uparcie, mozolnie idziemy do przodu i nawet ziemia nie obeschła jak zaczęliśmy budować nowy taras.
 
IMG_6857
 
 
Pojawiły się azalie wielkokwiatowe, których do tej pory się bałam i kolejne kaliny koralowe, które już się sprawdziły w moim ogrodzie…Temat na osobny post, bo choć archiwum zdjęciowe pęka w szwach, chciałabym jeszcze się na jakoś umeblować na nowym tarasie, tak, do zdjęcia :))
Mam jednak wrażenie, że cokolwiek bym nie wymyśliła, zrobiła, to matki natury nie dogonię, ale z niej rzeźbiarka! Kształt i kolor bez skazy, ale imponująca jest też wielkość kwiatów, jak się złączy ręce to jeden się mieści:)
Magia gnojówki czy co? Bo kupiona kilka lat temu w Tesco za 5 zł:) Serio.

IMG_6917

IMG_6923

IMG_6961

IMG_6966

IMG_6978

Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia na tarasie!

Lambi