Zaogrodowałam się...od ponad tygodnia ryję w ziemii jak nornica, ba! Gdzie ona by tu ryła jak tu wszędzie gdzie okiem nie sięgnąć same kamienie! Niestety... otoczenie ruderki przy kupnie przypominało drzewiasto - krzaczasto - trawiasty busz, ale jak się później okazało, wybrukowani jesteśmy po zęby. Skutkiem czego od 6 lat zaprzyjaźniona jestem z łomem i skutecznie wywalam kocie łby przerośnięte trawskiem i chwastami.
Do tej pory moja ogrodowa rzeczywistość wyglądała tak : jeden kwiatek do wkopania = 200 kg kamienia do wykopania + przeniesienia + wyciągnięcie podsypki z piasku + nawiezienie ziemi. W tym roku wytoczyłam kamiennej spuściźnie wojnę... wykopuję po kolei wszystkie, foliuję i formuję rabaty i ścieżki. Też kamienne, ale mniejszego kalibru. A te tony otoczaka, łupka i kostki granitowej posłużą w przyszłości do innych ogrodowych celów :)