poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Dzień dobry. Kręgosłup poproszę...

Zaogrodowałam się...od ponad tygodnia ryję w ziemii jak nornica, ba! Gdzie ona by tu ryła jak tu wszędzie gdzie okiem nie sięgnąć same kamienie! Niestety... otoczenie ruderki przy kupnie przypominało drzewiasto - krzaczasto - trawiasty busz, ale jak się później okazało, wybrukowani jesteśmy po zęby. Skutkiem czego od 6 lat zaprzyjaźniona jestem z łomem i skutecznie wywalam kocie łby przerośnięte trawskiem i chwastami. 

Do tej pory moja ogrodowa rzeczywistość wyglądała tak : jeden kwiatek do wkopania = 200 kg kamienia do wykopania + przeniesienia + wyciągnięcie podsypki z piasku + nawiezienie ziemi. W tym roku wytoczyłam kamiennej spuściźnie wojnę... wykopuję po kolei wszystkie, foliuję i formuję rabaty i ścieżki. Też kamienne, ale mniejszego kalibru. A te tony otoczaka, łupka i kostki granitowej posłużą w przyszłości do innych ogrodowych celów :)





Wszystko  mi już zakwita albo buzuje i czasami nie nadążam z oglądaniem :) Oczywiście też liczę ilość przyrostów i już zacieram ręce, bo  lada moment będzie można dzielić funkje i paprocie.  Wymyśliłam sobie pod płotem pergolę z różami  otoczoną liśćmi paproci i funkii na tle thui.
Zobaczymy...
Weekend był jak na zamówienie, w końcu przyjechali goście i Lulu zdmuchnął świeczki na torcie a Tamaryszek prawie zabiera się do kwitnienia :)


Po dzisiejszej burzy miałam nadzieję, że pogoda da odsapnąć nie tylko już kręgosłupowi ale i stawom kolanowym, da się odseparować na kilka dni od tej orki w polu i  pozamiatać kurze w domu... ale już po południu ma znowu być ładnie i pewnie natura wygoni mnie do ogrodu. Najpierw na  rekonesans, później do pawilonu na dymka, a później do łoma i taczki :)


Życzę słońca ciepłolubnym a deszczu tym co posiali trawę :)
~lambi

środa, 21 kwietnia 2010

A mam cię !

Mam tak co roku, że pewnego dnia budzę się rok starsza...Kochana Marzenka składając mi życzenia pisze : wszystkiego najlepszego z okazji kolejnych 18-stych urodzin, a ja to uwielbiam :)
Tak samo jak prezenty i kwiaty...
Tego dnia jak dziecko z owsikami nie mogę znaleźć sobie miejsca. Kręcę się bez celu, szukam roboty a jednocześnie pretekstu, żeby nic nie robić. Moje myśli błądzą sobie po własnoręcznie wyznaczonych trajektoriach. Czas wolno sobie płynie jak gdyby nigdy nic...
- Przyjechali - powiedziała mama - czego się spodziewasz ?
- Nie wiem, pewnie kwiatów, on jest taki zapracowany, że nie ma czasu zjeść - odpowiedziałam.
Były kwiaty... ale jest też on... wyśniony i wymarzony Canon EOS 500D...
Trwam sobie w szoku od dwóch dni, wczoraj zrobiłam pierwsze zdjęcia, nieśmiało, po omacku starając się omijać wszystkie automatyczne funkcje.
 



Trochę minie zanim oswoję się z tym "karabinem maszynowym" do robienia zdjęć połączonym z niesamowitą komputeryzacją...
Ale teraz strzeżcie się  motylki i bączki - mam Was na muszce :)
Częstujcie się tortem - pyszny :)


sobota, 17 kwietnia 2010

Lulu 3 latka ma / Happy Birthday my little





Kochany  synku...
Trzy lata temu o 4.55  rano przyszedłeś na świat.
Bardzo chciałam, żebyś urodził się wiosną... tak jak ja kojarzył swoje urodziny z budzeniem się wszystkiego do życia, śpiewem ptaków i pierwszymi młodymi  listkami na drzewach...
Pojawianiem się narcyzów, hiacyntów i kwiatów magnolii...
Pierwszych  ogrodowych kontrastów przy stawie : szafirków i kaczeńców...
Porannego siedzenia  na schodach domu z kubkiem herbaty w rękach...
Ta wiosna sprawiła, że kolory zblakły, uśmiech zgasł a ptaki nie odzywają się za często.
Powiewa flaga, na niej czarna wstążka.
Dni mijają wolniej niż zawsze.
A to dlatego, że jesteśmy Polakami.
Kochane maleństwo, odłożymy świętowanie ale nie życzenia.
Słodki Lulu...
Teraz !
Śmiejemy się, że gdybyś nie wył bez ustanku prawie 17 m-cy bylibyśmy 10 lat młodsi : ) 
Nie wiemy co Cię odmieniło...może są dzieci, które nie lubią być małe, bezbronne i nic nie wiedzieć o otaczającym je świecie ?
Nie to żebyśmy narzekali, o co to to nie...
I własnie dlatego :
Życzymy Ci synku z okazji urodzin dużo zdrowia, tak dużo jak tylko udźwignie Wielki Traktor Tom z przyczepą oczywiście !
Tony pomysłów, które rozbawiają nas na każdym kroku...
Morza uśmiechu, bo bardzo go kochamy,
Tak jak Ciebie !



Dear son,
you was born 3 years ago at 4.55 am. I was so happy you was born in april, when everything grow up... Every bird is singing and tree have a buds...
But this year is different...
colours are fading...we stopping by...thinking...
everywere white and red flag with black ribbon...

The reason is becouse we are Polish.

We start celebrate you birthday next week. Now we wish you all the best !

piątek, 9 kwietnia 2010

Ideał / Just perfect...

Wiem, wiem... rozmarzyło mi się na dobre, ale to wina  Pani wiosny :)  Mam  głód kwiatów... takie tony uginające się nad ziemią, proszące : zerwij mnie do wazonu!
Ha! W tym mam największy problem : ścinanie, obcinanie, sekator w ręce to dla mnie masakra. Nie umiem. Nie mogę. Załamał się mój żywopłot i rośnie dziko... kwiaty do wazonów kupuję, bo nagle wyłazi ze mnie księgowa! Jak zetnę na ogrodzie to od razu widzę ubytki :)
Dzisiaj też nie ścinam, a podziwiam...
Wszystkie zdjęcia są od Hermesa
Co za trafne oko i pasja! Ten blog to kopalnia ogrodowych inspiracji, fachowych nazw, szczególików dla zapaleńców takich jak ja :)



Czosnek udało mi się rozmnożyć dwa lata temu z jednej cebulki. Wyrosły ale nie zakwitły, ale tego roku są już tak duże,  że łaski chyba nie zrobią ? 


Miałam nie_wąski dylemat z ostróżką... Urocze to to, ale mi się nie udaje. Posiałam w tym roku część na miejsce stałe a dzisiaj też do doniczek. Spróbuję ją "pędzić" :) Nic dziwnego, że nadal próbuję, taki widok ? Marzenie...

No i nastał weekend... dla mnie dość już ciasny i nerwowy... za tydzień Lulu kończy trzy lata a dwa dni później moje urodziny :)
No to siup do tej wanienki... kolejne marzenie !

Potem pooglądać jak rośnie...
Z jednej strony niesamowita rzeźba a z drugiej u nas normalny widok...
( Sculpture in Anita Roddick's garden )

Umyci,  zrelaksowani możemy przysiąść na ławeczce  pośród margerytek :)
Weekend rozpoczęty !


There are picture of my perfect garden.  Of course in dream and plan... all of those and more you have see here 
Miłego weekendu !
Lambi

wtorek, 6 kwietnia 2010

Eksplozja lada moment czyli...buds

Kiedy przychodzi kolejna jesień,  przeszywający wiatr zaczyna przypominać mi o ciepłym swetrze - wpadam w panikę... Najpierw chcę z powrotem przykleić wszystkie  liście na drzewa. Potem myślę o  wybudowaniu wielkiego szklanego dachu, gdzie wszystko dalej mogłoby kwitnąć a na koniec... a na koniec myślę, żeby wyjechać na zawsze gdzieś, gdzie zimę zna się tylko z książek...
Tylko czy wtedy tak cieszyłoby mnie to wyłażenie wszystkiego z ziemi ?
Uwielbiam latać po ogrodzie i zaglądać roślinom "prosto w oczy"...
Tu chwilę temu nie było nawet liści a już są pąki kaczeńca :

Wszystkie tulipany w pąkach :

Dostojne pąki szafirków :

Tej wariatce magnolii daję jeszcze dwa dni i eksploduje :)

I z jednego hiacynta po kilku latach zrobiło się stadko :

Średnio z 6 godzin spędzonych na pracach w ogrodzie 4 godziny mam nie jeden cień a dwa. Drugi to oczywiście Misiek, który potrafi siedzieć przy mnie jak skała gdy tnę żywopłot albo wykopywać to, co właśnie wkopałam :) Dziad jeden.

Zawsze tak mam,  jak sprzątam w domu znajduję pieniądze... a to w pralce a to pod łóżkiem. W pewnym momencie zaczęłam mówić  "dziękuję za zapłatę". Dzisiaj za wypielenie warzywniaka ziemia dała mi 50 gr z 1949 roku... Dziękuję :)


sobota, 3 kwietnia 2010

Wesołych Świąt !

Składam Wam najlepsze życzenia  świąteczne !!!
Jednocześnie cieszę się, że zdążyłam z tym co zaplanowałam, a nawet nadplanowo podkradłam mamie 3 kicajce i zrobiłam tą kartkę Wielkanocną :)
Mech zalatujący pleśnią ( bo świeży hehe ), wianek z gałązek bluszczu i przepiórcze jaja powędrowały na paterę do ciasta - ostetacyjnie pokazuję, że lubię patery ale ciast nie :)

Reszta jaj zawisła w końcu na żyrandolu...


Jak skończyłam robić zdjęcia króliczkom na Julowej buzi pokazała się podkówka i dziecko bez ogródek mi wyrzuciło : "klóliki mają djęcia a Lulu nie ma..."
- no i już ma :)

Z królikami hmm... śmieszna sprawa. Jak je brałam moja mama była przerażona, że nie dam sobie rady, że  pouciekają, a gdzie one na stole będą grzecznie stały... Ale ja tam wiem swoje, czyli tyle, że czasu na zdjęć za dużo nie było, bo królik ma to do siebie, że w obcym środowisku kamienieje, ale oswaja się szybko i wtedy daje dyla :)  Albo zaczyna konsumować serwetę :

Albo mech :

Albo nochalem powdychał nowy klimat i już kombinuje jak nie współpracować.
Przy okazji wyszło, że muszę zrezygnować z wysłużonej cyfrówki i przejść na  coś konkretnego. Natura nie lubi czekać, a ja nie mam "czym" złapać jej ulotność...


czwartek, 1 kwietnia 2010

Odgapiaczka...

Ptaszki od Małgosi ledwo przyleciały do mojego domu  od razu rozgościły się na żyrandolu, siedziały grzecznie zerkając  kiedy "dorobię" im obiecane towarzystwo z przepiórczych jaj... Przy mnie chyba muszą nauczyć się super cierpliwości :)
Ja nią niestety nie grzeszę. Dlatego kiedy poczułam rano, że coś ze mną nie tak, nafaszerowałam się medykamentami na grypopodobne paskudztwa, wypociłam się z godzinę i fru do ogrodu... w końcu ziemia przyjechała ! Taczkowałam koleiny po koparce aż mi dym uszami szedł :) Przydałby się chłop do takiej roboty... tymi uszami to chyba życie ze mnie uchodziło hehe... No ale chciałam szybko, jak to ja. Nie wymierzając, że taczka z załadunkiem waży więcej niż ja...
Tak samo szybko wróciłam do domu - mrucząć pod nosem jak mantrę : jutro też jest dzień, w jeden dzień Rzymu nie zbudowano, ani obwodnicy Wrocławia, ani stadionu, ani h wie co jeszcze i zajęłam się jajami, czyli amatorską produkcją podwieszanych pisanek z przepiórczych jaj. 

Niestety porzuciłam jajeczka po tym jak w radio usłyszałam, że jutro ma padać...
No nie ! A koleiny ? Ziemia ? 
I nura do ogrodu, do taczki, ziemi i łopaty...
Tylko faktycznie coś mnie rozbiera... chyba na noc znowu leki wezmę.
A jak się kompletnie nie rozłożę to dokończę dekoracje moje skromne  i zrobię zdjęcia. I se wkleję :) Pozazdrościłam stokrotek, które pokazała u siebie Agaa i też mam :

 I posiałam zatrwian metodą skorupkową a'la Elisse :


Sama nie wiem co bym zrobiła bez tych zdolnych kobiet i ich pięknych blogów !