piątek, 16 marca 2012

Mały romans z…sienią

 

IMG_5294

 

Kupiłam wreszcie coś do pary, nie sposób nie odnotować. Stało w sklepie do którego nie pasowało i najchętniej zabrałabym wszystkie!!! Gabarytami grzmot okrutny ale siedzi się wygodnie i fajeczki wchodzą jedna za drugą:)

Kolor bajka…w sam raz moja…sinizna, glon czy coś w tym stylu hehe… no cóż, ja tak lubię… za to reszta – pomijam już podłogę, bo nudny temat – do bani się zrobiła. Konsolka kłuje bielą w oczy, blat w tapecie z niebieskim nalotem, ramka jakaś w kremie, ble….

Przypływu energii czy zrywu to ja ostatnio nie miałam, ale dwa dni wolnego i jakoś materiały pod ręką. Tu len, tam papier transferowy, szlifierka, farba, papier, młotek to już jak nic nie pomagało… zdzieranie forniru to nie taka prosta sprawa, lałam, moczyłam, parowałam żelazkiem i na koniec niemocy ostatecznie potraktowałam to to młotkiem i szpachelką. Skutecznie, ale 6 godzin walczyłam. Chciałam choć trochę blatu mieć a nie same dziury po nim…

 

IMG_5283

 

IMG_5284

 

Fornir był częściowo odparzony czyli dla mnie do niczego, ale takiego hardcoru jak jego zrywanie wcześniej nie uprawiałam. Zdemolowałam konsolkę w 1/3 i spasowałam. Wykonałam telefon do przyjaciela, bo tylko to przyszło mi na myśl. Ze stolarzem ustaliłam jedynie, że pod spodem jest klej kostny ( oj, fajnie trzyma ) ale reszta rad dla mnie była zbyteczna. Ja nerwus nie wyobrażam sobie dłubanie w czymś tygodniami i potraktowałam blat szpachlą i młotkiem. Łaskawie zdłubałam uroczy, molto usaty, szanowny fornir. Jedynie uwaga, jak Wam przyjdzie coś takiego do łba to faktycznie nie zabieramy się od razu za szlifierkę tylko moczymy brudny, poklejony paskudnym kostnym klejem blat, czekamy kilka minut i zdłubujemy szpachelką. Tak, aż będzie czysty. To prosty zabieg, a ile potem mniej szlifowania:)

 

IMG_5289

 

Blat tylko oczyszczony z forniru i kleju.

Nie mam konceptu jak go wykończę, bo ja się w takiej surowiźnie kocham. I do tej surowizny konsolka dostała nogi w oliwkowym kolorze, fotele poduchy w lnie i to okno z siatą zawisło, a kremowa ramka poszła się bujać:)

 

IMG_5287

 

IMG_5297

 

IMG_5299

 

IMG_5298

 

IMG_5312

 

IMG_5315

 

Jak ja lubię takie romanse…

 

Tych co mnie nie lubią pocieszę, że mam kanałówkę, nie mylić z kablówką…

To teraz serio pakuję walizki:)

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę cudnego weekendu:)

Lambi

sobota, 3 marca 2012

Podróże kształcą…

 

IMG_5282

 

Ja jak mucha, (nie jestem mam nadzieję tak wkurwiająca) budzę się dopiero kiedy słońce przestaje robić wyłącznie za światło dzienne tylko zaczyna zdrowo przygrzewać, ogrzewać i nagrzewać. Mucha się budzi, zielone wyłazi spod ziemi a ja zaczynam mieć milion myśli, planów a niektóre zupełnie dziwne…

Dzisiaj udaliśmy się do uroczego, małego miasteczka w masywie Ślęży obejrzeć sobie dom. A co! Dotąd nie zdarzyło nam się mieszkać dłużej na jednym miejscu, niż 8 lat, a ta magiczna cyfra właśnie minęła. Mój dziwny mózg chyba ma to już zakodowane i sam włączył mi ogłoszenia z nieruchomościami na sprzedaż:) Padło na 600 m chałupy z mansardowym dachem i obiecującą kubaturą, no wielki kawał domu, do tego przy drodze asfaltowej i na końcu miasteczka, ale…w miasteczku i szkoła i urząd i więcej niż jeden sklep typu GS otwarty z bożej łaski godzinę dziennie…i to chyba w porywach!

Cóż…dom stoi, dach ma, w środku wysoko jak w kościele, okna jak wjazd do hangaru ale:

1. Zagon z kurami i oczywiście rozkosznie piejącym kogutem pod oknami na drugiej stronie ulicy…

2. Asfalt sołtys zwinął , zawinął, nie wiem, bo to nie asfalt, ani nawet kross dla terenówek ( mi przynajmniej byłoby szkoda samochodu )

3. Z lewa sąsiad, z prawa sąsiad wciśnięty oknami do Twojego ogrodu

4. Działka po bokach tak wąska, że autka niestety musiałyby mieszkać na ulicy

5. Okno, jedno jedyne co było z szybą ( reszta zabita dechami ) tak oblepione muchami, że dzikość serca:)

6. Pies sąsiada po lewej jakiś niewyżyty kastrat na metrowym łańcuszku ujadający nawet na przelatujące powietrze

I tyle mi w zupełności wystarczy, żeby zrobić skuteczny odwrót. Takie luksusy to mam obecnie u siebie plus drące się kocury, srające wróble, kaczki, gęsi, kaczko-gęsi i zastanawia mnie tylko jedno: CZEMU JA MIESZKAM NA WSI?? Hehe…dobre…

Ale skoro się już obudziłam, to przypomniałam sobie, że robota mnie goni. Niechcąco mam mało czasu z powodu jakiegoś wyjazdu w ciepłe kraje i wracamy tuż przed piątymi urodzinami mojego ulubionego synka:) A jak wiadomo “piąte” to okrągłe i trzeba bibkę zrobić. Wymyśliłam dworową imprezę z mnóstwem podwieszonych lampioników i już zrobiłam egzemplarz zwany prototypem: słoiki zakupione z myślą o marynowaniu papryki, drucik galwanizowany i pocięta koronkowa serwetka ( taka do podawania ciast ). Jak się druciko-zawieszka nie przepali, serwetka nie zapali, to zaczynam produkcję masową:)

 

IMG_5279

 

IMG_5281

 

Oczywiście w słoikach papryka też się znalazła:)

 

img_5009

 

To się odmeldowuję, życząc słoneczka, ciepełka i miłego gmerania w ziemi:)

Dziękuję Wam za pamięć i komentarze, pamiętam o tutku choinkowym, będzie!

Pozdrawiam

Lambi

poniedziałek, 30 stycznia 2012

W styczniu jeszcze wypada…

 

IMG_5265

…tak sobie myślę, że jeszcze wypada   pokazać recyclingowe choinki jakie wymodziłam na Świąteczny stół. Wysokie na 45 cm, otoczone świecznikami zrobionymi z kieliszków były w tym roku jedyną i wystarczającą dekoracją. A wszystko przez ten mały kawałeczek tekturki, który jest w środku papierów do pakowania prezentów…nie za gruby, nie za wiotki i w takim super szaro-burym kolorze…i nic to, że choinki miały być 100  % recyclingowe a trzeba było ciągle dokupować nowe papiery pakowo-prezentowe celem pozyskania cennej tekturki, nic to, że Święta były coraz bliżej – huk innej roboty, a ja pieczołowicie kleiłam każdy elemencik parząc sobie paluchy gorącym klejem i jęcząc z powodu odcisków od wycinania nożyczkami, nic to, bo chyba pierwszy raz nie rzuciłam takiej dłubaniny w diabły! Niezwykle jestem z siebie dumna, że wydusiłam do końca sztuk 4! Oczywiście, że miało być 5 sztuk, nie przepadam za rzeczami do pary – no może oprócz butów – ale jednak było to już ponad moje siły... Zmuliło mnie… naczynia mogę myć co chwilę, kleić choinek z tysiąca elementów nie.

 

IMG_5268

 

IMG_5260

 

IMG_5262

 

IMG_5264

 

IMG_5270

 

I to tyle. Mam nadzieję, że marazm, który we mnie siedzi niedługo odpuści, bo nic mi się nie chce. Totalnie. Śpię albo się snuję, dom obrasta kurzem i pajęczynami a ja na to jak na lato…

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję!

Lambi

sobota, 14 stycznia 2012

Doceniamy, choć skuleni…

 

barry

…bo byłeś, a już Cię nie ma. Do tej pory nie pisałam, bo nawet nie byłam w stanie patrzeć na twoje zdjęcie, obojętnie jakie, a przez 9 lat uzbierało się ich sporo. Ostatnio nie było nam po drodze, ale cieszę się, że zdążyłam się z tobą pożegnać. Wierz mi, że będziesz w naszych myślach i sercach o wiele dłużej, niż byłeś z nami. Nigdy nie przyzwyczaję się do tych cichych nocy nieprzerywanych twoim szczekaniem, nie czuję się bezpieczna bez ciebie…patrząc na budę oszukuję sama siebie, że tam jesteś i znowu zaspałeś…jedynie płynące łzy, pierwsze od wielu dni uświadamiają mi, że przyjęłam Twój niebyt za fakt i odwrotu nie ma. Wybacz, nie chcę pisać nic więcej…

Barry 23.03.2003 – 3.01.2012

środa, 30 listopada 2011

Nie tylko od święta…

 

IMG_5208

 

IMG_5203

 

Podkładka dobrze Wam już znana, ale trochę w innym wydaniu.

Nie ukrywam, że zamierzałam na zwykłe podkładki z Ikea za około 4 zł naprasować wydruk grafiki z GraphicsFairy i już:) Niestety tkanina jest lekko prążkowana i grafika odbijała mi się fatalnie. Wydruki naprasowałam na białej, gładkiej bawełnie z zamiarem naszycia ich na podkładki. W czasie przyszywania coś mi się zmarszczyło i wściekła, że trzeba będzie pruć ( nie cierpię prucia ) akurat skończyłam szycie na gotowej “kieszonce” :) Eureka – pomyślałam, bo jeszcze bardziej praktyczne, po co bowiem jeszcze dodatkowe pokrowce na sztućce, skoro, szczególnie na co dzień podkładka z gotowymi kieszonkami jak znalazł?

U nas podkładki używane są nagminnie, ponieważ zdarza nam się jeść w różnych dziwnych miejscach, a Lulu i jedzenie w naszym łóżku to standard:(  Ale wrzucam ten post tak na szybko myśląc, że  może przy okazji zbliżającego się długiego okresu świąteczno-noworocznego komuś przyda się prosty pomysł na ozdobienie czy starych i opatrzonych już czy nowych podkładek:)

 

IMG_5200

 

IMG_5205

 

IMG_5201

 

IMG_5202

 

Chciałabym jeszcze podziękować za komentarze pod ostatnim postem. Szczególnie te  dotyczące zdrowia i dlatego czuję, że powinnam Wam wyjaśnić okoliczności wypadku. Nie uszkodziłam się przy remoncie, ogólnie jestem osobą mało urazową, w życiu tylko raz miałam zwichniętą kostkę.  Uszkodził mnie mój własny pies a może bardziej moja głupota… Nasza smycz, chociaż wagowo dobrana do 70 kilowego psa coś ostatnio szwankowała – zapewne została już zdewastowana przez notoryczne szarpania Barego, w każdym razie nie zwija się tak szybko jak to powinno być co wydłuża czas reakcji mojej i tym samym kontroli nad psem. Ja się zagapiłam, smyczy nie ściągnęłam i jak ten wyrwał do przodu to już było po mnie… chyba przeleciałam kilka metrów i gruchnęłam o ziemię centralnie na plecy i prawą rękę. Niewiele pamiętam, ale musiało to wyglądać groźnie, bo psy sąsiada do których wyrwał się Bary widzę, że od tego czasu są zamykane… A ja, cóż, minęło prawie dwa tygodnie na Ketonalu i maściach a ledwo wchodzę na stołek. Mam nadzieję, że to minie, bo zaleją mnie łzy wściekłości… Gdybym ściągnęła smycz, wystarczyłoby zaprzeć się nogą, a tak…

 

Dziękuję Wam raz jeszcze i do miłego:)

Lambi

poniedziałek, 28 listopada 2011

Lifting TV-zorni…

IMG_5173

 

Nie ukrywam, że jest to wybitnie post subiektywny. Po prostu czasami tak bywa, że nasze serce “rozpęka” się z dumy a większości to nie rusza, nie zachwyca, nie ujmuje, nawet żadnej różnicy nie widzą. Niestety punkt widzenia zależy od punktu siedzenia… A wieczorne, rodzinne siedzenie koncentruje się od jesieni do wiosny właśnie tam – w najpierw nazwanym “strychowym grajdole” a teraz “telewizorni”. Jakby nie zwał tego pomieszczenia to i tak to składowisko odpadów meblowych w otoczeniu odrapanych ścian z niemieckim rodowodem połączonych z genialną płytą OSB na podłodze… niestety to bach! Zderzenie kruszejącego muru z nowoczesnością jakoś w to wnętrze nie wniosło najmniejszego powiewu świeżości, nadal buro, brudno, buro a pomiędzy tym gdzieś my…

 

IMG_5116

 

IMG_5115

 

img_0005

My, ale tylko od jesieni do wiosny i zazwyczaj wieczorami. Tam skoncentrowała się rozpusta:) Jedyne miejsce w domu gdzie można obejrzeć bajkę na dobranoc, zrzucić materiały budowlane, opalić drzwi z farby, wyszlifować, pomalować, no i popalić sobie fajkę:) Na dodatek nie wierzę, że brzmi to abstrakcyjnie, bo w każdym domu są takie miejsca, niewykończone, zawalone stertą rzeczy z którymi nie wiemy co począć i dokazujemy w nich do woli oswajając się z ich wizualnym bajzlem… przecież i kiedyś przyjdzie na te pomieszczenia kolej:) Mnie to myślenie zawsze uspokaja:) Ale nie do końca.

Właśnie. Większość z Was jest już na etapie ozdób świątecznych.  Też miałam taki plan:) Tylko w moim wydaniu to mało realne, bo jak mam w planie zrobić A i B to zawsze robię C. A jak mam w planie maximum to wyjdzie mi ledwo minimum. Tak mi się wiedzie od ponad półtora miesiąca, ściślej od 13 października. Przez dwa tygodnie tyknąć nic nie mogłam na życzenie pana chirurga. Jak tylko szwy ściągnął rozejrzałam się po TV-zorni i ze stwierdzeniem, że na prowizorkę nawet czasu mi nie szkoda – zadziałałam. Do następnego wypadku zdążyłam położyć tynk na szuchulcowym murze, wcześniej dosłownie zalewając go Unigruntem, e tam… na zdrowie:)  Lałam, tynkowałam oczywiście klejem do marmuru – piękny, plastyczny i niesamowity kolorystycznie efekt – mimo zżartych od cementu opuszków palców efekt jest taki jaki sobie wyobrażałam.

Nie zdążyłam się rozpędzić z dokończeniem TV, za to zdążyłam się nieźle poobijać. Ani ręką ani nogą. Mąż akurat przyjechał, by za moment wyjechać i zastanawiał się, czy dla mojego dobra nie przywiązać mnie do grzejnika. Nie rozumiem jak można nie wierzyć komuś, że nie będzie chodził po drabinie skoro ma problemy ze wstaniem z łóżka?

Faktycznie nie mogłam, no to kurczowo trzymałam się podłogi… położyłam chodniki i już!

 

IMG_5119

 

IMG_5123

 

IMG_5128

 

IMG_5174

 

IMG_5176

 

IMG_5177

 

IMG_5181

 

IMG_5182

 

IMG_5167

 

P.S. Sorry za ten klocek jako podkładka:)

Ale liczydło fajowe udało mi się wyrwać:)

Dziękuję i pozdrawiam

Lambi

środa, 9 listopada 2011

Kominek i żarcik ogrodowy…

 

IMG_5081

 

Oj, tam, oj… kominek już był, ale w zeszłym roku w grudniu i na dodatek w wersji “ co stolarz wystrugał zawiesili na ścianie i git” :)  Przez pewien czas cieszył ten “git” – lepsze to niż patrzenie na wkład kominkowy otoczony podziurawioną od wkrętów płytą GK.

 

IMG_5048

 

Jak na dłoni widać, że wystarczyłoby trochę kolorku i kamienia i sprawa kominka nie tyle przeszłaby do historii co przede wszystkim cieszyłaby oczy. Niestety moje wątłe ciało posiada widać taki sam wdzięk osobisty i z dwóch na dwóch kamieniarzy w okolicy nie miało zamiaru odrywać się od “pilnych” zamówień celem ucięcia czterech maluśkich kawałków granitu… Nic to, że obudowa już lekko się przykurzyła… jak mam wybrać kolor drewna skoro nie wybrałam kamienia? Tak naprawdę już temat powoli odpuszczałam, okrutnie męczą mnie takie rozwleczone projekty_nie_do_dokończenia i albo o nich zapominam, albo ukręcam im łeb idąc na skróty jakąś prowizorką. Gdyby nie fakt, że w październiku dużo się działo w Strasznym Dworze, to pewnie historia kominka miałaby zupełnie inny finał…

A tak, przy okazji nowych drzwi do kotłowni przyszło mi na myśl, że przecież skoro zamawiałam u nich też kamienne parapety, to mogę zamówić kolejne, tylko w dziwacznych rozmiarach:) I tak po 5 dniach w słuchawce usłyszałam : kamień jest!

 

IMG_5037

Urokliwy granit Kashmir White w szarościach – zdjęcie pomyłka:)

 

IMG_5083

 

IMG_5082

 

IMG_5088

 

IMG_5084

 

I poszło już jak po maśle:) Wieczorem przykleiliśmy kamień na klej do marmuru – miałam obiekcje, ciężar tych kamyków nie przemawiał do mnie, że utrzymają się grzecznie w pionie:)) Następnego dnia pomaziałam obudowę Sadolinem HP w kolorze wiśni, ale tylko raz. Dosyć ryzykownie, ale tylko wtedy ten kolor to żadna wiśnia! Bardziej przypomina naturalny kolor starego, wysłużonego drewna, na dodatek trochę osmolonego. Na elementach płaskich, jak proste deski tego nie widać, ale na wszelkich toczeniach, kiedy rysunek słojów jest sam w sobie nieregularny wygląda to rewelacyjnie. Obudowa płaska, raptem 14,5 cm a reszta pudła zabudowy wkładu kominkowego to płyta GK i kratki dolne i górne.

W świetle sztucznym kolorek zupełnie nie ten…

 

IMG_5066

 

IMG_5067

 

Powoli mam nadzieję nadrabiać październikowe zaległości, tymczasem na koniec obiecany żarcik ogrodowy:

 

IMG_5071

 

Barry jej nie podlał, na zimę wszystkie były okryte i mają się świetnie, a ta bidulka uschła. Ale ożyła;)

 

IMG_5080

 

Pozdrawiam serdecznie,

Lambi