Pisałam w poprzednim poście, że póki dzieci na wakacjach mam zamiar zacząć też remont grubszy, no i zaczęłam... Tu gdzie ta wielka dziura z widokiem nieszczególnym, była sobie ściana, nośna na dodatek, ale ja już tak mam, że jedno zamuruję, a gdzie indziej wywalam...
okno mi tu w wersji zwykłej pasowało, a ponieważ dachowych nie trawię, została opcja jedna: wywalać ścianę!
Oprócz widoku na obórki sąsiadki, mam też na własny ogród:)
Tak właściwie to powinnam zacząć od tego, że "Ma.ol.su" uparła się, że mój dom to nie wiejska chata tylko "dwór", że niby w wiejskich domach nie ma takich schodów jakie ja posiadam, no i styl w jakim dążę do uratowania tej 140 rudery raczej ku dworowi zmierza... Dlatego ciąg moich wywodów w których zamiast pięknego ogrodu czy improwizowanego wnętrza zobaczycie gruz i cegłę nazywam: Strasznym Dworem:)
6 lat mieszkam na gruzie i jakoś specjalna krzywda mi się nie stała, na najgorszą partyzantkę dzieci wypycham, choć już teraz po dwóch tygodniach rozłąki wyję czasami tak mi tęskno i jest to wredny minus i przymus, który łamie mi serce. Muszę tyłek zbierać ostro i omijać wzrokiem zabawki Lula, dzwoniąc do teściowej nie starać się słyszeć jego głosu...
To jest taki moment: musi być gorzej, żeby było lepiej, mimo tego, że widząc cały ogród w gruzie i czerwonym pyle ma się zapalenie macicy, nie wisi już wianek lawendowy na kuchennych drzwiach, kuchnia sama zresztą też wygląga jak pobojowisko i co śmieszne od kilku dni nic znaleźć nie można:)
Na stałe postanowiły pogubić się też bardzo ważne, ba! niezastąpione rzeczy w tym czasie: sitko od skimmera, sitko basenowe ( zastąpiłam kuchennym) i zepsuła się pompa do basenu... to akurat świnia, bo w tym upale woda mi zakwitnie lada chwila:)
Drzwi zewnętrzne sztuk dwie, jedne stare a drugie z przypadku, co by nam tylki nie zamarzły zimą już chyba kończą lada dzień pracę i idą na emeryturę...
Na koniec lata mam nadzieję przywitać elewację po liftingu:)
Może nawet uda się wylać nowe, szersze schody?
Marzyć nie wolno?
Wolno, ale skakać do basenu nie;)
Buziaki:)
To ostatnie zdjęcie, to chyba po to, bym zzieleniała z zazdrości (u mnie na termometrze 31C).
OdpowiedzUsuńZ ciekawością czekam na kolejne dworskie opowieści ;)
KOCHANA LAMBI JA CI WSPÓŁCZUJĘ,ALE TYLKO TROCHĘ...BO SAMA DOPIERO CO WYWALIŁAM GRUZ...NAWET POSPRZĄTAŁAM...ALE,ŻE WYBURZYŁAM ŚCIANY I ZLIKWIDOWAŁAM DRZWI-TO TERAZ NIE MAM JAK ODIZOLOWAĆ SIĘ OD PYŁU Z KORYTARZA..SZLIFOWANIE SCHODÓW ZE STAREJ PONIEMIECKIEJ FARBY..:) ALE PRZEZ PONAD 6 LAT ZDĄRZYŁAM PRZYWYKNĄĆ...BASEN CUDNY..MOJE OCZKO KWITNIE,ŻE RYB NIE WIDAĆ-PRZEZ UPAŁ MAM TO...W GŁĘBOKIM POSZANOWANIU...WYTRWAŁOŚCI W REMONCIE I SZYBKIEGO WIDOKU DZIECISKÓW...PS ZNÓW TRAWA MI ODROSŁA...CIEKAWE CO TYM RAZEM JĄ WYNISZCZY?...POSIAŁAM Z MIKROKONICZYNĄ...JEST ODPORNIEJSZA...NO CÓŻ,ALE CHYBA NIE NA GRUZ...HIHIHI
OdpowiedzUsuńNo to mamy podobny klimat remontowego razgardiaszu :) Bardzo jestem ciekawa elewacji Twojego Dworu :) Zgadzam się z tym, że Twoje wnętrza na dwór raczej mają kurs, a nie na wiejską chatę ... Twojej kuchni, to jestem pod ogromnym wrażeniem :)Najlepszą receptą na tęsknotę za naszymi pociechami jest praca i to ciężka praca ... ba, najlepiej fizyczna, tak do bólu, żeby człowiek z sił niemal opadał ... pomaga - sprawdzałam na sobie ... no, ale ja tylko pięć dni bez moich rozrabiaków i już jutro jadę do nich z powrotem :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKamilko - mogę Cię ochlapać wirtualnie;)
OdpowiedzUsuńQrko, no to możemy sobie łapki podać, moja rudera też znęca się nade mną 6 lat, ale póki mnie to bawi, to jakoś leci do przodu;)
Ponoć trawa z mikrokoniczyną faktycznie ma się lepiej, chyba muszę na przyszły rok dosiać.
Labarnerie - oj kochana, wiem, byłam u Ciebie podziwiać dach:) Masz rację, żeby nie myśleć trzeba zasuwać tak, żeby pot zalewał Ci oczy, co ostatnio nie jest trudne hehe:)
Pozdrawiam Was gorąco:)
O jesu!! Toż to sie dzieje!! Jak przyjadę następnym razem to tam w jakie salony mnie wprowadzicie!!!! :D Ale widoku na kurniki wścibskiej sąsiadki ci nie zazdraszczam;) hehe
OdpowiedzUsuńKochana! Dobrze ze Juluś u babci .. przynajmniej kawałki gruzu nie wchodzą mu pod koszulkę i unoszący się pył nie drażni oczu:) Pomyśl to nie byłaby dla niego frajda:) a ty jakoś wytrzymasz a za kilka tygodni jak dzieciaki wrócą to bedzie jedno wielkie WOW!! i już do kolejnej wiosny zostaniecie razem;))) Bo mniemam że tak to się nie skończy i za rok znowu coś wymyślisz;) hahaha
Tego basenu to mi tak szkoda!! :/ Jak ja bym się dzisiaj w nim zanużyła! ... u ans skwar niemiłosierny!:/ 40 w cieniu i wszystko na temat:/ Pozdrawiam kochani!! Działajcie dzielnie i chłodźcie się tak często jak tylko się da:)) Buzka:*
PS To dziurzysko jest imponujące!! ;D
OdpowiedzUsuńWpadłam żeby pozostawić ślad i przyznać się, że podczytuję regularnie Twojego bloga - choć nie komentuję, no może raz ;) Jesteś dla mnie inspiracją i przykładem, że można pięknie, z klimatem i wyczuciem smaku remontować stary dom. Podziękowanie :)
OdpowiedzUsuńMałe szaleństwo na dworze na pewno nie zaszkodzi. Dziura przednia, widoki imponujące. Jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńpocierpieć chwilę, zrobić i zapomnieć a po tem się cieszyć zmianami... basenu zazdraszczam... oj zazdraszczam...
OdpowiedzUsuńNie daj się! Bądź dzielna! A basen masz mega wypasiony!
OdpowiedzUsuńO kurka.. ale pobojowisko hihihi współczuję, ale i z podekscytowaniem czekam na rezultaty :) na pewno będzie cudnie :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Witajcie kochane babeczki:)
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję za słowa otuchy;) Oględnie syf jest jak jasna ciasna i nie koniec dłubania młotem udarowym, bo potrzeba wyrąbać dziurę na skrzynkę elektryczną job twoju zamoju, ja z tych co dwa liczniki posiada, też ten na siłę:) Na sprzątanie czas mi się kurczy, do powrotu dzieci jak się dzisiaj okazało sztuk 3 a nie 2, został tydzień! Na harcerzy do pomocy w sprzątaniu chyba nie mam co liczyć, więc zostają mi moje dwie rąsie i jakaś korba w zadek:)
Edzia - nie łamaj się, na pompę nową stykło a i na szok-chlora też;)A jakby co, naleję Ci nowej:)
Anada - to ja dziękuję! Bardzo mi miło, że taka zwykła baba jak ja może kogoś inspirować. Cieszę się, że zaglądasz do mojej zagrody, niczym miły duszek:)
Asi, zleję wszystko szlauchem parę razy i będzie dobrze, masz rację, że to betka:)
Szewczynko - oj, dokładnie:) To ostatni bastion, który padł, by powstać! Jak ja nienawidziłam wchodzić do własnego domu!!! To wejście, drzwi ( nowe) i sama sień z odpadającym tynkiem, plątaniną kabli made my mąż tak mnie irytowało...
Folku - bedem! :) Na basen w tym roku miałam veto i powiedziałam, że palcem nie kiwnę, bo tylko ja tam sprzątam, a najmniej korzystam... wymiękłam jak co roku hehe:)
Elle - subtelna jesteś - to syf jest! Ale będzie cudnie hehe:)
Ściskam Was ogromnie:)
Kochana, pobojowisko niezłe ale to nic. Będzie pięknie!
OdpowiedzUsuńU mnie cały dół domu to jedno wielkie pobojowisko ale co tam...dopiero dwa lata....
Bużka.Trzymaj się
ale jakie wspomnienia będą... ;-) "zapalenie macicy" mnie rozwaliło.
OdpowiedzUsuńEch kochana...jestem z Tobą,uwierz...mam w salonie niezła zadymę i na tydzień relaksu pojechaliśmy...a tu drugi mija,a przy okazji cały urlop mężą mega,co to wykonawca owych robót jest!!...i lipa,jutro wracamy do chaty w te tropiki a pobojowisko kominkowe nadal tam jest nietknięte!!Zatem witam w klubie,uśmiech na twarzy i dobre wibracje w serduchu to już sukces!!Jest naprawdę git...nawet z tymi gruzami!Pozdrawiam Cie suwalsko!!:)
OdpowiedzUsuńDorotko na tych zdjęciach może on i rzeczywiście straszny ale jakże piękny mimo tego gruzu.
OdpowiedzUsuńjak tylko skończysz te wszystkie prace - powiesz sobie , że warto było męczyć się przez 6 lat mieszkając w gruzie.
no i tego osobistego basenu co teraz skakać do neigo nie wolno to i tak zazdraszczam - ale tak w pozytywnym słowa znaczeniu
pozdrawiam serdecznie - Dorota
ps. dodam na koniec , ze ja w pracy siedze tez w gruzie, za mną panowie kują ściany, a ja tylko zcekam jak mi pająki między umowami kredytowymi i innymi dokumentami zaczną łazić
Szalona kobieto, ja juz widze ten twoj dworek , te piekne ogromne okna...i tak jak mowisz, musi byc troche gorzej by lepiej sie stalo...
OdpowiedzUsuńa co do schodow zrob narazie drewniane z wychodzacym od nich tarasem...
dziekuje ci kochana za twoje slowa u mnie!!usmialam sie, nawet nie wiesz jak!
buziakuje i trzymam kciuki za metamorfoze
Magdalena
Marzę o takich remontach, bo wówczas w głowie roi się mnóstwo pomysłów!
OdpowiedzUsuńZa to fajne fotki wychodzą Ci w tym gruzie:) Życzę wielu postępów - ogrom prac już za Wami.
OdpowiedzUsuńLambi Twój straszny dwór...to moje marzenie!!!
OdpowiedzUsuńNa tyle na ile Cię poznałam jestem przekonana, że efekt końcowy remontowego rozgardiaszu będzie nadzwyczajny!!!
Pozdrawiam i życzę siły i wytrwałości :o)
Kochana,Ty jesteś w trakcie odnawiania Strasznego Dworu-i tego z serca zazdroszczę,a ja mogę w tej chwili tylko marzyć o takim Strasznym Dworze.Ale pociesza mnie myśl,że moje marzenia się spełniają i tym się karmię co dnia,tą nadzieją,oczekiwaniem i .....podglądaniem Tych,które już ciężko pracują w swoich wymarzonych Domach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Świetnie piszesz. Trafiliśmy tutaj przypadkiem, jednak na pewno będziemy wracać :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do siebie :)
A w ogóle - pięknie tam u Ciebie. Cóż, my na razie w malutkim m1 (aneks kuchenny + toaleta na niespełna 30 m 2)... Jak już skończę tę edukację kolejną, miejmy nadzieję będziemy "zdolni kredytowo" :)
Szalona kobita - podziwiam.
OdpowiedzUsuńJa pomalowałam dwa pokoje i byłam dumna, ale widzac twoje poczynania opada mi szczeka.
Strasznie, strasznie gratuluje Ci cudnego miejsca na ziemi
O matko!! Niezle pobojowisko u Ciebie. Tez mieszkalam przez kilka lat w czyms takim, ale jak juz jest gotowe to zapomnialam o balaganie i ciesze sie nowym. Pytalas mnie o roze. Niestety nie wie jaka to odmiana. Kupilam ja zmarnowana na przecenie w sklepie budowlanym. Chyba sluzy je stanowisko u mnie. POzdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPobojowiski to może i jest, ale to nic w porównaniu do efektu jaki uzyskasz! Dzielna z Ciebie kobietka:)
OdpowiedzUsuńCzęsto zaglądam do Ciebie i Twoich blogowych koleżanek, rzadko komentując. Ale postanowiłam zacząć to robić, bo może jakieś słowa ku pokrzepieniu serc przy wszelkiego typu remontach, się przydadzą. I mam jeszcze prośbę - czy mogłabym zakupić u Ciebie pęczek lawendy ? W moich okolicach nie ma nawet jak na lekarstwo, a ja jestem właśnie po remoncie i na gwałt potrzebuję właśnie lawendy do dekoracji. Oczywiście pokryję wszystkie koszty opakowania i przesyłki.No i żeby nie było, że jestem leniwa i nie chce mi się wychodować - kupiłam dwie doniczki w OBI i niestety po tygodniu zostały suche badyle. U mnie nie rosła!!!!::::((((
Życzę dużo siły i wytrwałości.
ewa.gwiazdowska@wp.pl
Jak tam prace postepują?:)
OdpowiedzUsuńSchody, okiennice, podłoga w kuchni i mnóstwo cudownych zakątków w Twoim domu przyprawia mnie o zawrót głowy! Maltretuję Lubego Twoimi zdjęciami i kibicuję systematycznie. Żeby zabrać się za przywracanie do życia "Strasznego Dworu" trzeba nie lada odwagi, a że dziura w ścianie? Dasz radę!
OdpowiedzUsuń