worek na kapcie/papcie można kupić, uszyć albo zamist użyć zrywki z supermarketu. Nie przesadzam, takie czasy, że i to wolno:)
Dla Was - kobiet lekkiego szycia i powabności pomysłu i wykonania - wór dla przedszkolaka to banał! Imoen - Ty zaliczasz się do grona, więc posłuchaj, proszę...
Ja kryterium mam jedno - ocena trzylatka:) Nikt inny w domu nie zauważa kompletnie nic, no chodzą takie krowy od lodówki do telewizora:) A Lulu widzi wszystko: i ścianę pomalowaną i schody i nawet jak odkurzacz nie na miejsce odłożony to wspomni: Ale łanie odkuzyłaś:) Mogłabym długo jeszcze o kwiatkach w wazonie i Kubusiu głodnym, co jadł raptem 5 minut temu:) Syn sekundant i sekundnik a i sekutnik w jednym :)
Imoen - koślawo poszyłam, Ty umiesz bezbłędnie, ale ciul z tym... dla mnie ważne, że spał z tym worem:)
Worek uszyty, a przedszolak na antybiotyku różnorakich rozrywek testuje, tym razem ognicho, aż uwierzyć nie mogę, że pierwsze tego roku i w sumie na zakończenie sezonu. Powoli trzeba zbierać zabawki i chować się do domu. Dla wieśniaka jest to najtrudniejsza pora roku, chociaż ja nigdy nie lubiłam i nie polubię jesieni. Chyba nikt urodzony wiosną jej nie lubi... Poza tym za co ? Za zasmarkane nosy, wiatr przeszywający plecy, nakładanie na siebie stosiku ubrań, okazjonalne spacery w celu doprawienia się kompletnego, grabienia opadających liści, patrzenia jak wszystko zasycha i zamiera ? Brr...
Już wolę zimę, ale jesieni - mówię nie!
Segreguję zdjęcia w kompie. Wykasowuję te nadprogramowe licząc się z tym, że pamięć maszyny też kiedyś się kończy. Przy okazji natknęłam się na zdjęcia bobo, które obecnego Lula wcale nie przypomina...
jesień..........najpaskudniejszy czas dla nas "wieśniar" nastał......buro , ponuro, smutno w ogrodzie, deszcz dzwoni o szyby, nawet nie chce się nos wyściubiać z domu.....wczoraj spotkałam się ze swoimi psiapsiółami i jedna z nich mówi ..."kochane dzisiaj będziemy musiały chyba się pożegnać....na dłużej" a my "co się stało ????, wyjeżdżasz" a ona "moje kochane zobaczymy się dopiero na wiosnę w kwietniu bo ja zapadam w sen zimowy........nie wytrzymam bez lata i słońca"....myślę że jest to jakiś sposób .....muszę spróbować......Pozdrawiam Patti
OdpowiedzUsuńa mnie koślawy wór podoba się niezmiernie, tylko tej koślawości jakoś nie widzę. A to że mały z nim spał - marzę o takiej nagrodzie za moje twory.
OdpowiedzUsuńJestem z maja, wiem o czy piszesz;) Rozczuliłaś mnie zdjęciami bobo. A DUŻY Lulu docenia starania mamy, bo kocha ją najbardziej na świecie i wie czym jej przyjemność sprawić. Worek naprawdę cudny! I ten pociąg wygląda jak narysowany.
OdpowiedzUsuńWitam w gronie krzywulców!Moje prace też często są takie,mhm,niedopracowane do końca ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda,że ocena dziecka jest najważniejsza.I może być krzywe,zle zszyte,z za krótkim sznureczkiem-jeżeli się podoba dziecku to serce rośnie a duma rozpiera :)
Moja Lenka jeszcze nie docenia,ale poczekam cierpliwie ;)
Ja jesień lubię,jej kolory,zapach...
Pozdrawiam ciepło.
Ja też wiosną urodzona i też wolę zimę od jesieni.
OdpowiedzUsuńJakoś damy radę razem co?
Worek jest super!
Pozdrowionka
Zaczne od skomplementowania worka, wiesz, ze mimo, ze stara juz jestem to takiem workowi bym ie odmowila i uzywala go w lazience na rozne roznosci. Jest piekny, a to krzywe J mnie rozczulilo... Moja pierwsza deska z napisem HOME tez ma koslawy napis..
OdpowiedzUsuńJa lubie jesien pod warunkiem, ze to wrzesien i pazdziernik bez deszczu i sloneczne. Inaczej wpadam w lekka depresje. Jednym z plusow mieszkania w Italii, jest to, ze tu te miesiace wlasnie takie sa.
sciskam, milego dnia
Basia
Witaj Lambi !
OdpowiedzUsuńWłaśnie "wpadłam" na Twój blog i ... nie mogę pojąć skąd masz tyle sił,zapału i cierpliwości do remontu domu ! Tyle pracy!!! Efekty zapewne dodają skrzydeł, ale najpierw musi być decyzja i ciężka robota, a ja chyba na to bym się nie zdecydowała. Niestety jestem krótkodystansowcem.
Chcę wrócić taż do wcześniejszego postu. Jako posiadaczka wątłego ciałka interesuje mnie twój przybytek mody w lubuskim, jak napisałaś. Czy możesz wskazać mi gdzie to jest, jestem kilka razy w roku w tym rejonie Polski i chętnie bym zajrzała. Jeśli trzeba to podam mojego e- maila w komentarzu.
Dzięki i pozdrawiam :)))
Agnieszka
Witajcie:)
OdpowiedzUsuńPatti - dzięki za hostoryjkę, uśmiechnęłam się pod nosem i kombinuję czy to aby nie najlepszy pomysł:)
Jerzynko - no pociąg trochę koślawy, bo ręcznie rysowany i szyty:)
LLooko - w sumie to trochę narysowany hehe... Ja z kwietnia:) Naprawdę wolę jak z dnia na dzień robi się cieplej i wszystko rozkwita - hmm to jak obietnica i perspektywa... a jesień cóż... osłoda, że w kominku ogień jakoś mi nie wystarcza. Brakuje słońca i siedzenia na tarasie, bezkarnego kręcenia się w tą i z powrotem bez narażania się na kichanie:)
Paula - to prawda:) I dla mnie to jedyny konkretny powód do działania, szczególnie jeśli chodzi o maszynę. Jak Lulu chce poduszkę z literką "A" - jak torpeda lecę szukać szmatki:)
Aguś - razem damy radę:)
Basiu - dlatego tęsknię za Italią! Mam nadzieję, że u Ciebie świeci słońce, u nas pada, wieje i zimno...
Agnieszko - ja też jestem krótkodystansowcem i od razu bym wszystko chciała, ten dom jednak nauczył mnie trochę cierpliwości i w sumie dobrze:) Sklep jest w Międzyrzeczu, kojarzysz? W nazwie ma coś "Rieve..." w każdym razie na przeciwko targu, na rogu zielonej kamienicy.
Dziękuję Wam kochane i życzę pogody, a jak u Was też leje, to pogody ducha:)
Cudny ten twój maluch a woras pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńPiękny "niby krzywus".
OdpowiedzUsuńMój też by spał, bo uwielbia pociągi ;)
Też nie lubię jesieni ani zimy, więc wiem o co Ci biega .
Buziaki
A ja lubię jesień - liście, kasztany ;) - a też wiosenna jestem ;) Za to z wiosną mam problem - z chlapą, brudem pod topniejącym śniegiem, z bólem głowy nieziemskim i niezdrowym chudnięciem. Jedynie kwiaty, wiosenne, jasnozielone liście na drzewach i intensywny śpiew ptaków mi wynagradzają tą porę roku ;)
OdpowiedzUsuńA worek śliczny mimo że szyty nie wprawioną ręką ;) A i zupełnie wyjątkowy - mi szyła babcia - worek był w czerwone i granatowe gwiazdy - a mama hawtowała inicjały ;)
Dzięki Lambi za namiary na sklepik, niedługo będę tamtędy przejeżdżać więc chętnie skorzystam!Pozdrawiam, Agnieszka.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńa ja tam jesień lubię:)
pozdrawiam serdecznie
!
Zdjęcia ,,gołodupca,, rozczulające;)
OdpowiedzUsuńW związku z tym ,że ja należę do grona nieszyjących, pozachwycam się workiem i na żadne nierówności uwagi zwracać nie będę.
Podpisuje się pod petycją przeciwko jesieni;)
Dla mnie to taka smutna pora roku.Pociągając nosem, ze słonkiem i wakacjami trzeba się pożegnać.
Super to ostatnie zdjęcie:) Co może być lepszego dla dziecka, niż coś zrobionego specjalnie dla niego przez Mamę. Twój trzylatek zna się na rzeczy:)Buziaki.
OdpowiedzUsuńŻartujesz?! W Międzyrzeczu? Przecież ja tam spędziłam wakacje w tym roku i przegapiłam :( Ale nie spodziewałabym się takiego sklepu w takiej miejscowości - raczej czegoś dla "słuchaczek w beretach". No ale ta miejscowość ma w sobie "coś" i nie dziwne, że zaskakuje pod każdym względem.
OdpowiedzUsuńAga, nie ma sprawy, ale odezwij się jak coś upolujesz:))
OdpowiedzUsuńJerzynko - to pech, że na siebie nie wpadłyśmy:) Ja byłam kilka razy, po synka, zawieźć synka itp. Nad Głębokim byłaś jeszcze mi powiedz hehe... No ale to faktycznie dziwna mieścina, parasolek na talerz jak nigdzie nie było, to tam akurat w brud:)
Jak byłam pierwszy raz, to nic jakoś nie widziałam... ale to pozory, okazuje się, że skompletować dół z górą to łatwizna, wszystko do siebie pasuje, a w moim przypadku jest to nieocenione - rach ciach i po bólu, nie lubię kombinować w co się ubrać i modlić się przed szafą czy to pasuje do tego czy do tamtego. Dla mnie to strata czasu i energii. I tak najbardziej lubię spodnie dresowe i T-shirt:)
No proszę, Mały Gościu, a już esteta !
OdpowiedzUsuńWorek super; takie koślawce najbardziej łapią za serce, bo z serca tworzone.
Pozdrawiam serdecznie
Te zdjęcia Twojego bobaska są śliczne. dzieci powinny zawsze być małe. Mój syn to już facet a problemów....setki!!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie polubisz jesieni. Ja chyba nie pokocham lata. Ale podzieliłyśmy się zgodnie więc chyba równowaga zachowana.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Dziękuję za dedykację:) Szczerze mówiąc myślałam, że to żart gdy napisałaś o tym u mnie. Worek cudny i nic dziwnego że synek zachwycony! A to co piszesz to czysta kokieteria.
OdpowiedzUsuńU mnie też nic nie jest równo, ale przecież tak jak piszesz to nie jest najważniejsze. Co do jesieni. to też nie znoszę i uciekam stąd niebawem na cały miesiąc!
Pozdrawiam.
PS. A "synkowe" zdjęcia rozkoszne!
Jesień uwielbiam. To właśnie wtedy, wchodząc z pluchy i wiatrów do domu zamykam za sobą drzwi i myślę"Magnolio, jesteś wielka".A nasz dom , Magnolia ma 60 m. , hehe.
OdpowiedzUsuńJulek miał takie same dołeczki w łokciach, jak Roszko. Teraz po dołeczkach ani śladu, i dobrze, że się się tak chłodno wyrażę, dbając o odpowiednią tusze potomków:)
Trzylatki mnie rozbrajają, z jednej strony jeszcze funkcjonują w świecie niczym niezobligowanym i absolutnie czystym, z drugiej raz na jakiś czas postanawiają być dorośli. Efekt mnie powala na kolana:)
Sliczne zdjecia. Worek bardzo mi sie podoba. Nie wyglada koslawo, wyglada jakby tak mialo byc. POzdrawiawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńmuszę się Maszko przyjrzeć temu zdjęciu, bo większość dupkę widzi a nie łokcie heheh:)
OdpowiedzUsuńViolciu - poniekąd tak było na obrazku, z którego ściągnęłam, czyli "zainspirowałam się" jak to dzisiaj zostało ustalone na spotkaniu blogerek:)
Imoen - teraz to ja Ci dziękuję, że Cię poznałam i wiesz, najlepiej przespać:)) Wiesz co ? Ten fly;)
Eluś - dla Ciebie kawałek jesieni polubię - babie lato i 20 stopni, ok?
Mario - Bardzo dziękuję!
Dear Lambi
OdpowiedzUsuńI do like Autumn very much but Spring is my favourite season of all.
Such cute photos of your toddler!
Jeanne
x
PS Would it help if I add Google Translate to my blog - I know its not very good however and can often translate in a strange way:-) What do you think?