nie wiem dlaczego nie mogłaś zostać z nami dłużej...
nie wiem...
będzie mi brakowało Twoich mądrych oczu...
byłaś wyjątkowa i pamiętaj o tym, kiedyznowu je otworzysz...
będę tęsknić...
chociaż tak naprawdę mam nadzieję, że zapomnę,
albo obudzę się jutro i będzie tak jak było.
Trzymaj się Dorotko!!!!!
OdpowiedzUsuńBuziaki
Oj Lambi, tak mi przykro... Ściskam Cię mocno!
OdpowiedzUsuńTak bardzo boli, gdy odchodzą...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się
Współczuję...
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale.. Co więcej napisać mogę... Życie składa się z radości i smutków, te drugie zawsze nas zaskakują... są solą naszych dni... Ściskam Cię w tym smutku i pozdrawiam tak od serca
OdpowiedzUsuńbardzo wspolczuje odejscia kociego przyjaciela..
OdpowiedzUsuńsciskam serdecznie
Basia
dziękuję, że jesteście...jeny raz mi zimno raz gorąco, nie wiem jak się zabrać do tego co trzeba dalej, na dodatek nikt mi nie pomoże. Jestem sama, Sonka poszła po sąsiada ale pijany śpi...Kopię łopatą w tych korzeniach i kamieniach, co chwilę przychodzę zapalić, bo nie wiem jak sobie z tym poradzić...
OdpowiedzUsuńbardzo mi przykro:(
OdpowiedzUsuńLambi Ty wiesz, że ja dokładnie wiem co czujesz. Idź się wyrycz, wypal ramkę fajek. Na to jedyne lekarstwo to czas, po prostu. Piszę Ci to z smuteczkiem w sercu i tak naprawdę wiem że żadne słowa nie pomogą. Wirtualnie przytulam i podaję chusteczkę do wytarcia nosa.
OdpowiedzUsuńBiedaku :( Trzymaj sie tam, jesteśmy z Tobą.
OdpowiedzUsuńprzykro mi,bardzo Ci współczuję-kopałabym za Ciebie:(
OdpowiedzUsuń...to jak stracić członka rodziny ;(.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo, trzymaj się dzielnie...
OdpowiedzUsuńWspółczuje bardzo...trzymaj się...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się , ściskam mocno
OdpowiedzUsuńO Boże popłakałam się :(((
OdpowiedzUsuńWspółczuje i przytulam mocno :****
w nogach leży moja znajdka...pisałam wcześniej...a za plecami na oparciu sofy resztkami już chyba sił moja 17letnia biduleczka,,,tydzień temu zatruła sie jakim za przeproszeniem gównem...myslałam,ze juz po niej,,,,,a na samą myśl.... rok temu nie wróciła z nocnych łowów moja trikolorka..też znajdka..do takich mam szczęście...Dorotko tak mi przykro kochana,,,,ściskam mocno,,,
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńdziękuję, kurcze, problem w tym, że ja nigdy nie umiałam być wylewna, bardziej cięta i sarkastyczna i z tym Wam się kojarzę. Ale nie wiecie jak bardzo dziękuję... Chciałam coś więcej napisać o Fifi, nie umiałam. Pamiętam, że razem z całym miotem łącznie z mamą - dałam jej na imię Fiona - przyjechała zabrana z miastowej piwnicy. W mieście tym często kotami grają w piłkę albo wieszają na drzewie, moja siostra uznała, że lepiej im będzie u mnie. Rodzeństwo Fifi miała śliczne, rozeszło się jak świeże bułeczki. Ją od początku przeznaczyłam nam, bo myślałam, że nikt brzydkiego kota nie pokocha... Była sprytna i mądra, inteligencją przewyższała owczarka niemieckiego, refleks miała niesamowity mimo tego, że ktoś przetrącił jej oko...Zostawiła po sobie Miśka, który jak to mój cień też wszystko przeżywa...Czemu tej ciapy Miśka nie oddałam? Patrzyłam jak śpi z wywalonym językiem i wiedziałam, że całuśny będzie jak Fifi... Nie mogę, nie trzymam się wcale
OdpowiedzUsuńłozesz..tyle sie napisałam i wzarlo mi komentarz...Dorotko..dobrze,że zostawiłaś Miśka.teraz-chociaz gadam jak stara wariatka-będziesz mieć cząsteczkę Fifi przy sobie...dobrze też,że pokazałas nam troszkę inną Lambi w środku każda z nas trochę"mietka"jest..Ściskam
OdpowiedzUsuńLambi, nie powiem Ci "trzymaj się", ale przeciwnie, spróbuj na chwilę się wyciszyć i wyłączyć, rozładować emocje i smutek. trzęsącymi łapkami niewiele zdziałasz. wiem co mówię, bo w krótkim czasie pożegnać się musiałam z dwoma zwierzęcymi domownikami. Niestety, tak już jest, że wszystko i wszyscy z czasem odchodzą... postaraj się cieszyć tymi latami, które mogłyście spędzić razem. opowiedz nam o Twojej kocicy, bo już widzę z tych namiastek, że charakterna była i na pewno masz mnóstwo anegdot z nią związanych... współczuję Ci bardzo, ale pamiętaj... "to też minie"... (uściski)
OdpowiedzUsuńTulę do serca. Sama nie tak dawno żegnałam mojego ukochanego kota...
OdpowiedzUsuńTe rozstania są bardzo przykre...
Ściskam
Az lezka w oku sie zakrecila.
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie Kochana, przytulam mocno.
Pozdrawiam
Jak nie dajesz rady to się nie trzymaj i płacz, po prostu.Są momenty ,że nie warto byc mocnym-poczucie straty to moment na łzy,choby się było nie wiem jak sarkastycznym i ciętym.Jest mi ogromnie przykro z powodu Twojej kotki,wiem co czujesz i jak to boli.Kopałam parę dni temu, na swojej działce dla Dobrusia,kota mojej przyjaciółki .I płakałysmy razem ,bo tak trzeba...kochasz zwierzę i żegnasz go z żalem,zadne tam trzymaj się....bo mozna eksplodowac do środka...żal ma początek ,ma i koniec...tulę mocno, na prawdę.
OdpowiedzUsuńWiem co to znaczy, zawsze ryczę jak bóbr po swoich kochanych zwierzakach... Bardzo mi przykro, że musiałaś pożegnać przyjaciółkę... :(
OdpowiedzUsuńsmutne pożegnanie...
OdpowiedzUsuńLambi, i karmione i otoczone opieką a** zbłąkane kota o tygodnie. zaczęło skreślić, ale ufa zaczął mnie, a następnie jeden dzień nigdy nie wrócił.
OdpowiedzUsuńdobre efekty, tam zapewne innego kota który potrzebuje twojej miłości teraz. ta osoba może wykazać się jutro!
Duże części.
Oj, Lambi, trzymaj się. Ja czasem któreś z moich stworów ścierą potraktuję, i gadam, że mam ich dość, ale jakby coś to ciężko by było. A jeszcze zakopać kotkę musiałaś sama.
OdpowiedzUsuńAle wiesz, dobre miała życie.
Mnie czasem przed smutkiem ratują stoicy i ich mądra zgoda na zastany los.
Dorotko współczuję, na moich oczach kawałek węgla - nieduża bryłka przygniotła moją 16-letnią kotkę i juz nie dała rady wstać.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję! kawałek po kawałku zbieram się do kupy, dzięki Wam i Kubusiowi, który jako jedyny non stop w domu rozbawia mnie łażąc za mną jak pies:) Wyjątkowy królik...
OdpowiedzUsuńMauro - opowiem Ci tutaj, chwilowo nie chcę inaczej...
Fifi od samego początku miała małe skłonności kombinatorskie - częste u kocich pierdółek - a wybitnie obserwatorskie, zamiast biegać jak szalona wolała przytulać się, udawała, że śpi a bacznie obserwowała. Okazało się, że nauczenie jej skakania do ręki to żadna trudność, przywoływanie skinieniem, że ma wskoczyć na kolana tym bardziej, ale wiedziała kiedy nie można. Uczyła się biegusiem. Nigdy nie miała o nic pretensji w zabranianiu - traktowała to jak zwykłą rzecz i tego się trzymała.
Najśmieszniejsze jest to, że myśleliśmy, że to kocur - ubawiło nas, że pewnego dnia się okociła:)
Mamą była genialną, przez to upierdliwą, bo nawoływała i wołała tak głośno... myszki łowiła i przynosiła młodym z prędkością światła, ale refleks miała niesamowity - ja nie raz odczułam co znaczy jej pazur, hak normalnie, którym pruła wszystko...
W miocie miała jednego synka koszmarnie rozpieszczonego, ludziom nie ufał, nie podchodził na 10 m, ale jak ja do domu to z miski wszystko wyjadał. Jak przyszło do odrobaczania i odpchlania jakoś musiałam się z tym zmierzyć. Czaiłam się na niego 1,5 godziny w rękawicach a jak dorwałam zrobił taki dziki ryk i tak wywijał pazurami, że ze strachu puściłam. Fifi stała obok i patrzyła. W pewnym momencie rzuciła się na młodego i spuściła mu manto... W szoku byłam. Stanęła po mojej stronie.
I nie wiadomo było gdzie się włóczy, ale tylko raz zawołało się : Fifi! i już była pod domem...
Teraz łatwo mi ją znależć ale nie za bardzo umiem patrzeć w tamtą stronę, muszę się nauczyć.
Muszę nauczyć się wielu rzeczy, przypomina to trochę jak przejść przez siebie i siebie nie zdeptać, ale muszę "sama". Muszę.
Ściskam cie kochana:***
OdpowiedzUsuńOgromnie smutne są takie pożegnania. Wiem, bo sama żegnałam kilku swoich psich Przyjaciół. Trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuńEwa
Oh Lambi, I'm so sorry for your loss. Such a sad farewell when we lose a beloved pet. I still think of my dear tabby cat Daisy every day. I feel for you my dear.
OdpowiedzUsuńJeanne
x
Przykre... Nie wyobrażam sobie, gdyby tak zabrakło mojego Leona....
OdpowiedzUsuń