wtorek, 25 stycznia 2011
Żonglowanie pokojami...
Dosłownie...jak w tytule, aż dziw bierze, że do tej pory mąż i dzieci nie wyrzucili mnie z domu:) Oni w końcu są najbardziej w tym wszystkim pogubieni. Jak proszę córkę: "przynieś mi płyn z łazienki", to pyta "z której ?"...jak mówię: "idź zamknij okno na górze" - to idzie nie na tą górę...
Przecież mówiłam, że Straszny Dwór to tępa materia, pogubić się w niej wyjątkowo łatwo.
I biegania dużo, bo dwie klatki schodowe nie posiadają jeszcze łącznika w postaci przyszłych i TYM razem docelowych pokoi dzieci. Pomiędzy pokojami na górze jest póki co pokój "widmo", ciemna, zimna i brudna przestrzeń, którą trzeba się zająć. Nie oszukujmy się, przecież wszystko tutaj było w równym stopniu schodzone...
Cztery i pół roku temu przestaliśmy męczyć temat, czy zostajemy w tej chacie czy wracamy do miasta. Zakasaliśmy rękawy i zrobiliśmy remont w przyśpieszonym tempie w imię wyższych celów - na świat miał przyjść nasz syn Lulu i jakoś mdło nam się robiło na myśl, że będzie musiał oglądać taki odrapany świat...
I tak powstała pierwsza wersja Strasznego Dworu...gdzie pomieszczenia zostały zaadoptowane pod...niemowlę! W pokoju, który był największy i ogrzewany kozą ( o zgrozo ) wybudowano łazienkę ze specjalnym blatem do bezproblemowej obsługi dziecka po kąpieli. Kupiono kredensy, które idealnie rozmiarami pasują na wygodny przewijak. Na środku pokoju ustawiono kołyskę, i wybito przejście do ciemnego pokoju ( może tam ciemnia fotograficzna była?;) ) celem upchnięcia tam małżeńskiego łoża...
W celu zapewnienia sobie wybitnego komfortu życiowego wybijanie na tym się nie skończyło...
Namówiłam P. żeby wybić dziurę w stropie i zaadoptować pokój na górze na pralnio-suszarnio-garderobę. P. się przeraził ale nie dociekałam czy bardziej myszy jak odmówi własnej babie w ciąży, czy tym, że to już bankowo ta chata się rozleci. Naprzywoził speców projektantów, którzy coś tam od niechcenia nasmarowali na kartce, pouczyli, gdzie podeprzeć jaką belkę stropową i odjechali. A ja po dwóch miesiącach stukania i pukania na górze doczekałam się swojej pralnio-suszarnio-garderoby.
Mój udział w tym przedsięwzięciu był zerowy oprócz przyklejenia tapety...i wymyślenia jak szybko wykonać schody. Piliło mnie bardzo...został tydzień do porodu a kiedy wspominałam o tym panom fachowcom ogarniało ich zdziwienie, że słonice potrafią wytrzymać dwa lata, a ja nie... Kazałam zrzucić schody z ostatniego strychu, przytwierdzić i zostawić to wszystko tak jak jest...
Oczywiście już nic nie jest "tak jak było". Po drodze moja pralnio-suszarnio-garderoba stała się Julka pokojem. Teraz znowu przyszedł okres w jego życiu pt."Strachy na lachy" i ciśniemy się w naszym zaułku, a górka robi za bawialnię. Jedynie jadalnia nabrała kształtu, z resztą mam wrażenie wędrujemy po całym domu jak cygański tabor...
I w związku z tym całym bajzlem myślę, z której strony ugryźć ten tegoroczny torcik? Plan odwodnieniowy posesji zrobić i wykonać, w końcu rynny mogłyby zawisnąć, byłoby miło...ale nie ma gdzie wody odprowadzać... Może jednak ten łącznik by się przydał między klatkami? Może wreszcie mur postawić od sąsiada z upierdliwym zwierzyńcem? A może sprzedać to niedokończone marzenie i mieć święty spokój?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lambi, mieszkasz z Rodzinką w bajkowym miejscu :) Ty to i tak pewnie wiesz :)
OdpowiedzUsuńSpokoju nigdy nie będziesz mieć, sprzedaż - będziesz żałować, zostaniesz - będziesz żonglować ;-) a to drugie to przynajmniej dobra zabawa, choć może i męcząca nieco ;-)
OdpowiedzUsuńMogę tylko jedno powiedzieć, cudownie, klimatycznie, stylowo i.... łeb chylę za ogrom pracy :))
Uściski przesyłam :)))
Podziwiam, przepięknie. Straszny Dwór całkowicie udomowiony.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej się coś dzieje! Tez bym tak chciała (chyba:))
OdpowiedzUsuńJa - idę do Ciebie pooglądać coś Ty za jedna;)
OdpowiedzUsuńpięknie!
OdpowiedzUsuńjejku! podziwiam!
Nie no nie możesz zmarnować tyle wspaniałej pracy!Jest cudnie,a te okiennice to bym ci chętnie wykradła,gdzie takie cudne się robi?
OdpowiedzUsuńGosiulaart, chyba ktoś je wystrugał 140 lat temu:) Rozpadły się kilka miesięcy po uruchomieniu centralnego ogrzewania:) Sklejałam je, więc powiem Ci, że są takie proste w budowie, że każdy stolarz je skopiuje. Jakby co zrobię dla Ciebie zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńNie sprzedawać,szkoda by było.Tyle serca i napsutej krwi co w ten dom włożyliście żadne pieniądze Wam nie zwrócą.
OdpowiedzUsuńJest pięknie czy z łącznikiem czy bez.
Buziaki.
Lambi, zaproś mnie kiedyś do siebie, plissss ;)
OdpowiedzUsuńjejeku jak ja bym chciała zobaczyć Straszny Dwór na żywo
cudnie tam u Ciebie, zresztą jak zwykle
kurde jak wygram w totka, a dalej będziesz chciała pozbyć się swojego cudu, to pamiętaj- JESTEM PIERWSZA W KOLEJCE :)
buziaki :*
Cudnie!
OdpowiedzUsuńJedziemy z Kasią do Ciebie!!!
Pozdrawiam
Hehe, Kasiu, masz jak w banku:) A jaki Ty widzisz kochana problem, żeby mnie odwiedzić?
OdpowiedzUsuńPaula, a ile jeszcze może napsuć...przecie piszę, że nawet rynien nie mam:))
Zainspirowana - dzięki:))
Ło matko, ale fajnie:) Tylko poczekajcie, muszę skręcić jakiegoś barana na ruszt:)
OdpowiedzUsuńa choćby taki, że nie znam adresu ;)
OdpowiedzUsuńpoczekaj, wiosna przyjdzie to z Agą przyjedziemy i nie będziemy chciały wyjechać, to następnym razem nie będziesz taka chętna do skręcania barana ;)
Hmmm...zadumałam się z lekka...jak będziecie nieznośne to wyślę Was czarnemu trawę kosić;)
OdpowiedzUsuńSporo byśmy dali za takie zaawansowanie
OdpowiedzUsuńw chaosie.
Z drugiej strony - nie ma to jak gonić króliczka:)
Lambi ja jestem już spakowana, daleko to? Myślę, że Lulu i Julo znajdą wspólną płaszczyznę porozumienia:), bo że ja z Tobą znajdę to wiem na pewno. Wnętrza niestandardowe, a ta żonglerka sprawia, że niepowtarzalne, nie do skopiowania, można tylko próbować iść w Wasze ślady.
OdpowiedzUsuńMoja droga, na zdjęciach Twoje wnętrza wyglądają cudnie a teraz pisząc ten komentarz spoglądam na lawendę i już tęsknię za latem ! Podziwiam Wasza pracę przy tym domu, zapał i odwagę bo ja mam chyba zbyt małą wyobraźnię, żeby zobaczyć w czymś starym i wiekowym jego końcowy efekt, pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńNiee, nigdy w życiu nie sprzedawaj Strasznego.. kto tak jak Ty się nim zajmie i przytuli do piersi, no kto?? U nas rynny zakładane były 3 razy i za każdym razem po zimie leciały jak jabłka z drzewa, po prostu fuszerka i co, nadal nie mam rynien, na łeb się leje jak wchodzisz na werandę. Muszę się przymierzyć po raz 4-ty, tylko tym razem wezmę dobrego fachowca, bo dość już mam lodu na schodach w zimie i przymusowego prysznica w lecie :)) Więc myślę, że kto, jak kto, ale Ty Domija ze wszystkim zobie poradzisz :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna uczta dla oka ten Twój Dwór ..;) Wykonaliście juz tak wiele pracy ,ze sprzedanie byłoby wielką stratą i myśle ,ze bardzo szybko zalowalibyście tej decyzji.
OdpowiedzUsuńBrak rynien znam , bo tez do dzis ich nie mam.... i palenie kozą.... o tak , to były nasze początki , beton na podłogach i palenie w kozie.... ech... jest co wspominać :0 pozdrawiam serdecznie
p.s chetnie dołącze do wycieczki odwiedzajacych , więc ten baran to chyba by się jednak przydał , bo pewnie jeszcze ktoś też sie bedzie chciał załapać ;))
Wszyscy mnie straszą, że jak będę miała dom, to dopiero będzie roboty co nie miara i się nie opędzę ani nie obrobię - pożyjemy zobaczymy. Na razie moje marzenie przede mną, a Twoje się realizuje - cudnie jest, nie zrezygnowałabym z tego za żadne skarby. Kochałabym każdy kąt i każdą okiennice (własnoręcznie sklejoną ;-).
OdpowiedzUsuńdobra, umowa stoi :)
OdpowiedzUsuńLambi właśnie przeczytałam całego Twojego bloga - kochana od deski do deski... I wiesz, jestem pełna podziwu, zauroczona, zakochana w twoich wnętrzach.Lambi-od dziś jesteś moim guru hihi . Poważnie,zainspirowana - obudziłam się na nowo z letargu i za to bardzo Ci dziękuję !!!
OdpowiedzUsuńEdyta
Ten Wasz Straszny Dwor jest cudownym miejscem, podoba mi sie jak go Tworzecie i klimatem i atmosfera, nie sprzedawac :)Ja zazdrosze Takim jak Wy odwagi, stworzyc tak cudne miejsce
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ził, w tym roku ruszycie z kopyta, zamówiłam pogodę aż do grudnia:))
OdpowiedzUsuńKlausiku, jak wybudują autostady, to rzut beretem;)
Zawadka-jaworzyny, żeby ten prysznic był tylko w lecie...poza tym moja wyobraźnia nie ogarnia z czego musiałyby być zrobione płotki dachowe na tak monstrualnie wielkim, blaszanym dachu:))
Niesławo, ja ku przezorności kozę w stajni trzymam;)
OdpowiedzUsuńBestyjeczko, ja mam wrażenie, że kto jak kto, ale Ty sobie poradzisz:) Fajnie, że mnie oświeciłaś z tym napisem, moja znajomość języków poszła w inną stronę, i nie mam na myśli samej łaciny:))
Kasia, muszę Was w takim razie policzyć...tak z myślą o obciążeniu stropów;)
Edyta, cieszę się i dziękuję również:)
Bree, czasami wydaje mi się, że ta moja odwaga to głupota:))
Ewo, czasami tak jest, że wyobraźnia nic nie daje, bo nie da się technicznie czegoś przeskoczyć...zła wtedy jestem:))
OdpowiedzUsuńoj chętnie bym pożąglowała ...ale u mnie metraż minimalistyczny w porównaniu ze S.D.....a u mnie powoli remont ku końcowi...a póki co idę bejcowac drzwi....bo na nowe chwilowo kasiorki brak....aaaaaaaaaaaaa i przypadkiem nie porzucaj tego domostwa-bo to dopiero za przeproszeniem byłaby głupota..całusy i wytrwałości!!!
OdpowiedzUsuńJa nie mam w ogóle płotków i tak się zastanawiam, czy lepiej żeby ten śnieg spadał, czy leżał podtrzymywany przez płotki, bo bywa go strasznie dużo. No cóż może kiedyś uda mi się zmienić dach najchętniej na gont, na razie nie stać mnie na to po prostu, a dachówka wydawała mi się za ciężka na moją stareńką chałupę. Tak w ogóle to mam na imię Jola, ale ponieważ jestem jeszcze zielona w tym blogowaniu i wypełniałam wszystko na czuja, to mnie wyświetla jak widać i nie wiem jak to odkręcić :)
OdpowiedzUsuńWnetrza sa fantastyczne!!
OdpowiedzUsuńnic się nie zmienia nadal podziwiam Twoją chatę a rozkład pomieszczeń rzecz wtórna.
OdpowiedzUsuńładny baner nowy zrobiłaś
Qrko, dobrze wiedzieć, kogo wołać następnym razem do szurania meblami;)
OdpowiedzUsuńZawadka, u mnie dokładnie taka sama sytuacja:) Ale wiesz...napatrzyłam się jak ta lawina leci i same straty robi: połamany kosz na śmieci, a z anteny satelitarnej zrobiony naleśnik:) Oprócz tego to właśnie powód oberwanych rynien:)
Violciu, dziękuję:)
Twój Straszy...jest Twój i tylko Twój!W nim Twoje piękno, siła, zaciętość, waleczność...i wrażliwość...nie sprzedawaj!!!!może odpocznij na trochę...a jak wrócą siły to dalej do dzieła...bo wydaje mi się, że WARTO!!!Buziaki :)
OdpowiedzUsuńDroga Lambi, bardzo proszę o kontakt w sprawie współpracy:) Przeszukałam dokładnie całego bloga i nijak maila nie widze:) Ale może za długo oczyma w komputerze siedzę:)
OdpowiedzUsuńPodrawiam ciepło i czekam na maila na adres: sylwiapelc@yahoo.com
Twoje wnętrza i klimat, jaki w nich stworzyłaś - zachwycają :)
OdpowiedzUsuńA co do sprzedaży Starego Dworu, to jestem pewna, że to taki żarcik był ;)
Miłej nocki :)
Balbino, dzięki:))
OdpowiedzUsuńAga, jak podliczyłam na kartce ilość zamierzonych robót a ilość ciepłych miesięcy to rachunek wyszedł mi dołujący:) Znowu z podkręconą śrubą cały rok będę ganiać...
Anando, ooo...byś się zdziwiła ile razy w ciągu roku obiecuję mu, że to koniec:)))
Czytałam, czytałam, musimy się zgadać mailowo:)
Chabrowe pole, nie publikuję, bo mail tam Twój jest. Nic jednak nie rozumiem, jak możesz to rozwiń:)
Cześć Lambi. he he, niemowlę plus koza, idealiści:) Wieczorem sto stopni, rano jeden. Kiedyś mieszkałam w starym budynku ogrzewanym kominkiem, rano wciągało się ciuchy pod kołdrę i tam , po nagrzaniu ich, ubierało. Niemowlę plus koza...hi hi.
OdpowiedzUsuńA wy daliście radę?
Zazdroszczę tej chaupy, wrrrr;)
Ciotka Maszka, kurna wtedy to chyba wdrożyłam już ten poroniony pomysł kominka z nadmuchem:) Guzik to dało, bardziej dmuchało kurzem:) Ale faktycznie koza stała:)) Benek nam na szybko centralne zmajstrował trzy zimy temu, czyli potomek w zimnym chowany:)
OdpowiedzUsuńA...mogę Ci podrzucik królika na resocjalizację? Ktoś mi go zepsuł;)
Piekny blog:)
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona:)
Pozdrawiam Asia...
Lambi jeśli możesz to piszę się na te fotki okiennic! Jestem chora na tym punkcie,ten wzór mi się bardzo spodobał! Są piękne.Gdybyś mogła mi jeszcze pokazać na fotce jak się taką okiennicę montuje do ściany byłabym wdzięczna:)
OdpowiedzUsuńAsia, dzięki:))
OdpowiedzUsuńGosiulaart, ok:)
Uwielbiam wnętrza z charakterem, z własnym stylem, zapachem, zamykam oczy i marzę... Może ja też będę miała kiedyś tak cudny zakątek? Schowany, gdzieś głęboko w lesie, z daleka od ludzi...
OdpowiedzUsuńps Tylko kto będzie w zimie odśnieżał?:)
Życzę Wszystkim miłego wieczoru
Jak go sprzedasz, to będzie Cię do końca życia Straszył... ;-)
OdpowiedzUsuńJa do dziś rynien nie mam i kozą się grzeję... i nawet zadowolona jestem - a nie mam tak pięknie ja Ty.
I taka zdolna nie jestem, hihi ;-)
Pozdrawiam!
Ależ pięknie mieszkasz! Kołyska mnie urzekła!
OdpowiedzUsuńP.S. jaki to wózek?
Beehouse, może tak jak ja? Osobiście?:) Chociaż te 50m też potrafi dać w kość, szczególnie jak czasu nie ma...
OdpowiedzUsuńInkwizycjo, trzeba pomyśleć nad założeniem Stworzyszenia Domów Bezrynnowych:)) Ciekawe czemy Ty nie masz, bo ja powódów mam cztery:))
Folku, jakiś Chicco, a po co Ci?;)
Na razie po nic, ale warto poszerzac horyzonty;]
OdpowiedzUsuńHehe...to zapamiętaj, że jedyny właściwy to Emmaljunga:) I to w takiej największej wersji, na dużych kołach - z podwoziem Smart albo Classic:)
OdpowiedzUsuńLambi życzę Ci dużo siły , pieniędzy , zapału ...i nie powątpiewaj więcej, bo szkoda byłoby zaprzestać tej cudownej przygody, jaka jest niewątpliwie przywracanie dworu do życia.
OdpowiedzUsuńPiszę się na zjazd i oględziny na ,,żywo,, ;)
Pomysł ze stowarzyszeniem kupuję ;-) a składki będą?
OdpowiedzUsuńCzemu nie mam? A, to długa i nieco melodramatyczna historia... W skrócie: 1. brak kasy, 2. ekipa do d***, 3. brak męskiego wsparcia, 4. inne priorytety, 5. zmiana koncepcji ;-)
Epicko może kiedyś rozwinę na blogu ;-)
pzdr
Kamilo, dzięki piękne za życzenia:)) Kurczę, chyba agroturystykę założę;)
OdpowiedzUsuńInkwizycjo, składki muszą być obowiązkowo, przecież rzetelność zobowiązuje;) Jesteś lepsza ode mnie do ja mam tylko: źle obrobiony dach, skutkiem czego ptaki pod dachem, nie zbity gzyms, brak płotków na dachy i nie mam gdzie odprowadzić wody z rynien - stan melioracyjno-wodny zbudowany za Niemca a zniszczony za PRL nie podlega nagle ani pod gminę, ani pod Zarząd Dróg...dla wygody niczyj i zapchany kawał rury:))
Ja juz kiedys mowilam jak pieknie u Ciebie jest ..moim zdaniem, ale widze ze nie tylko moim ;).. jak bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci tak... Nie Wolno Ci tego sprzedac ! To bylby grzech ! Taki cudny - straszny Dwor.. ten dom ma dusze.. to widac nawet na zdjeciach.. jest piekny. Zongluj, przestawiaj, zmieniaj, zamieniaj sobie az do bolu ;)... rob wszystko na co masz ochote... ale sprzedawac Ci nie wolno.
Pozdrawiam cieplutko ! :)
A, widzisz, zapomniałam o ptakach! Też mam. Jak leży śnieg, to widać, gdzie zniszczyły ocieplenie, bo tam topnieje ogrzewany od spodu ;-) I cała podbitka podziurawiona.
OdpowiedzUsuńTwój dach jest duuużo bardziej skomplikowany, więc i problem większy.Jak nie możesz deszczówki na teren odprowadzać, to może do zbiornika? i potem do podlewania ogródka jak znalazł. A płotki to razem z rynnami, jak przyjdzie pora ;-)
Eh Lambi... patrząc na te Twoje zdjęcia naprawdę trudno uwierzyć w ten "Straszny Dwór" czy "zimne brudne przestrzenie":) Świetnie sobie radzicie i nie gadaj, że potrafiłabyś się teraz GO pozbyć. zdravim
OdpowiedzUsuńa jeszcze a propos rynien... My na wsi układaliśmy kamyczki wzdłuż dachu;) pomysł sprawdzony - hehe
OdpowiedzUsuńNigdy, przenigdy nie sprzedawajcie Strasznego Dworu! A dlaczego- to i Wam, i nam, ogólnie, powszechnie wiadomo...
OdpowiedzUsuńA ja mam propozycję dla wszystkich tych, którzy wyrazili chęć odwiedzenia Ciebie. Zorganizujmy się w jakąś wycieczkę objazdową, a Ty nam Lambi u wrót swego domostwa jakąś puszeczką ustawisz.... My odetchniemy z ulgą, ze nam źródełka inspiracji nie odetną, a Wy drodzy mieszkańcy, że w renowacjach, remontach mniej lub bardziej przewidzianych wsparcie będziecie mieli. No i co Wy na to?
Barbaro - dzięki wielkie:))
OdpowiedzUsuńInkiwizjo, tylko nie mów, żeś ornitolog i kochasz swoich skrzydlatych przyjaciół...u nie mogą siedzieć po stajniach, ile wlezie, ale dom mój Ci jest :))
Mauro, wiesz, że ja też nie mogę w to uwierzyć? ;) Może za rzadko tam bywam:)) Wzdłuż dachu to na dachu czy na glebie, bom zgłupła? :))
Szalenko, a...może być wiadro ? ;)
Inkwizycjo, ale Cię przechrzciłam, sorrek:))
OdpowiedzUsuńPrzepiekne stylizacje,ja tez marze o takim starym domu, ktory odnowie wg swojego gustu. Aaa tez lubie takie meble z historia, z klimatem ;)
OdpowiedzUsuńLambi, jak dasz rade na dachu - to trzymam kciuki, dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych;) My na trawce układaliśmy, żeby się rowek nie pogłębiał;)
OdpowiedzUsuńHehehe:))) Dowcip tygodnia...łomatko:) A Ty wiesz, że ja projekcję w głowie robiłam jak w te kamienie w tych trapezach ulokować...i czemu to ma służyć hehe:) Tępol ze mnie...no i odpada, bo pod domem jest ścieżka z cegły...zmienić na kamień ? ;)
OdpowiedzUsuńNie szkodzi! ;-)
OdpowiedzUsuńBo ja, niestety, miętka jestem ;-) a tu albo małe są albo zima idzie... nie ma jak wyeksmitować... Ale Padre się odgraża, że zrobi z nimi porządek ;-) więc może rynny w końcu będą.
Czego i Tobie życzę ;-)
A kamyczki (a raczej żwirek) na glebie wzdłuż okapu pewnie... u mnie tak funkcjonuje, ale, kurcze, podsiąka... bo żeby to działało powinien być najpierw drenaż... i dobra izolacja fundamentów, a nie wiem, co tam macie...
eee to nie ma rady, trzeba jednak te rynny robić... a później czyścić... dwa razy w roku najlepiej. jak nam w kamienicy raz nie wyczyścili to wystarczył jeden pierzasty przyjaciel i zalało dwa piętra... miłej zabawy;) hehe;)
OdpowiedzUsuńInkwizycjo, no nic nie mam! Powiem, jak nasz sąsiad:"mam...zamiar mieć" :))
OdpowiedzUsuńPojawiło się za to - osobiście! światełko w tunelu, w postaci Radnego...póki co wyciągnął ode mnie dwie dychy na czyszczenie burzówki, ale może cuda się zdarzają, woda zacznie płynąć w końcu do rzeki a na moich dachu zawisną rynny:) Drenaż też nas czeka...
A jakby co to powrócę do mojego pomysłu zrobienia basenu w piwnicy;)
Mauro, a siatka nie wystarczy? Trochę za wysoko na takie zabawy:))
Jak wiadro, to może odrazu do studni wrzucać będziemy? Tak na szczęście nasze i Wasze. Potem będziecie sobie łowić, tym wiaderkiem, rzecz jasna ;) Albo do Twojego basenu w piwnicy (ja Ci raczej takiego obok Dworu życzę)...
OdpowiedzUsuń...albo może jakąś elegancką fontannę na dziedzińcu ustawisz ;P
OdpowiedzUsuńSzalenko, papierowe do wody? ;)
OdpowiedzUsuńha ha ha...racja, w takim razie jedynie te drobiazgi, a na resztę znajdziemy jakiś sposób, to tylko wymagające dopracowania szczegóły logistyczne....
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem kolejnych odsłon Twojego domu :) Piękny!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Elle!
OdpowiedzUsuńSzalenko, to jest:"phiii" a nie tam wymagające dopracowania szczegóły logistyczne;)
Oglądnęłam każdy kącik Strasznego Dworu i nie mogę wyjść z podziwu ile pracy włożyłaś w to jak dzisiaj wygląda. Sypialnia z wszelkimi zakamarkami jest powalająca!
OdpowiedzUsuńCiepełko zostawiam!